Nie boję się tworzyć dla konkurencji

Bardzo często dostaję to pytanie. Najczęściej… od przyszłych klientów! Ktoś trafia na ofertę, czyta i widzi: wedding planner i copywriter w jednym. Aha. Czyli jakby moja konkurencja. Aha. Czyli pewnie mi nie napisze. Nic bardziej mylnego! Piszę dla wedding plannerów, piszę również ślubne blogi. Tak, dla wedding plannerów też. Równolegle piszę swojego ślubnego bloga. I równolegle jestem sama wedding plannerem. Nie mam najmniejszych oporów w swojej pracy. Tworzenie dla konkurencji dla mnie nie istnieje. Bo nie tworzę dla konkurencji. Tworzę dla ludzi.

A ludzie mają to do siebie, że się od siebie różnią. Mój blog i moja oferta są niepowtarzalne, choć w pewnym stopniu oczywiste. Większość wedding plannerów robi podobne rzeczy, tylko każdy w swoim własnym stylu. Na swoim blogu i w swoich kanałach – wyrażam swoje zdanie, dzielę się swoją wiedzą i inspiruję swoimi realizacjami. Tworząc dla kogoś – wczuwam się w jego realia i gust. Piszę na miarę jego oczekiwań i wizerunku. 

Tworzenie dla konkurencji? Nie.

Tworzenie dla ludzi. Tworzę dla ludzi. Dla mnie każda marka to historia i ludzie, którzy ją tworzą. I jeszcze jedno! Zdradzę ci coś. Nie jest to może zbyt powszechne ale uważam, że warto się tego trzymać. Tworząc jakąś marką lub biznes – nie powinniśmy skupiać uwagi i energii na konkurencji. Ważniejsi są klienci. Są najważniejsi. To oni współtworzą z nami markę i nasz wizerunek. To dzięki nim istniejemy. Konkurencja nam tego nie zapewni.

Bo z konkurencją jest trochę, jak z klientem – gramy najczęściej do jednej bramki.

Na samym początku swojej pracy – nie zastanawiałam się nad tym głębiej. Przyjmowałam w zasadzie każde zlecenie, ze względów czysto finansowych i… biznesowych. Stworzenie portfolio może trwać naprawdę długo, jeśli przesadnie wybrzydzamy. Na początku większość copywriterów zajmuje się zleceniami bez selekcji. Zaczynając pisać dla branży ślubnej, miałam szczęście. Ogromne szczęście. Wcześniej przez wiele lat pisałam w innej specjalizacji. Śluby z kolei były stricte moją specjalnością, z racji wykonywanego drugiego zawodu. Same dobre zbiegi okoliczności. W zasadzie więc nie powinno tutaj być miejsca na przyjmowanie zleceń w sposób inny niż jakkolwiek wybiórczy.

Jednak budżet musi się spinać i czasami tych zleceń bierze się więcej, niż by się chciało. Wtedy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. Po prostu realizowałam projekty dla innych weedding plannerek, rozpływałam się w ich zachwycie nad efektem finalnym i działałam sobie dalej. Dopiero niedawno, gdy zrezygnowałam z copywritingu dla innych branż w pełni świadomie i otwarcie – pojawiły się te pytania. Za każdym razem odpowiadam identycznie: tak, tworzę dla wedding plannerów. Pokazuję klientom różnorodność dotychczasowych biznesów, które miałam okazję opisać. Każda z tych kobiet była inna. Każdej zależało na czymś innym. Każdą z tych marek ubrałam w słowa idealnie pasujące do jej wizerunku. Czyli za każdym razem w zupełnie inne. Normalna rzecz. W końcu – jak często powtarzam – jesteśmy inni.

Dzięki temu, że jesteśmy inni – możemy współpracować.

I to jest piękne! Na początku mocno się przejmowałam, gdy ktoś odmawiał współpracy przy jakimkolwiek projekcie. Zdarzyła mi się nawet sytuacja na targach ślubnych, gdzie cudownie rozmawiało mi się z pewną florystką – od słowa do słowa, zaczęłyśmy rozmawiać o moich kursach przedślubnych. W pewnym momencie pojawiła się jej wspólniczka i… przerwała rozmowę, ni to żartem, ni to serio rzucając: zostaw, to nasza konkurencja. Pożegnałam się i odeszłam, niesmak jednak pozostał. I to dziwne uczucie, że nie tak powinno to wyglądać.

Powinniśmy szanować się, bez względu na wszystko.

Jedni dopiero zaczynają, inni są już wymiataczami na rynku. Jedni są z Wielkopolski, inni z Pomorza. Jedni celują w minimalizm i takich mają klientów, inni słyną z pinterestowego przepychu i tym też się zajmują. Każdy z nas jest inny, nawet jeśli nasze grupy docelowe są podobne – różnymi się na tyle mocno detalami i wizerunkiem, że nie sposób mówić tu o jakichkolwiek podobieństwach. Nie bój się konkurencji. Ucz się, inspiruj (nie kopiuj!) i inicjuj piękne znajomości.

Otwieraj się na ludzi, nie wywyższaj i pracuj z tymi, z którymi jest chemia, pielęgnuj te relacje, czerp z wzajemnością i wspieraj siebie i innych. Szczerze!

Tworzenie dla konkurencji nie ma prawa bytu. Skoro na starcie uważasz kogoś za bohatera negatywnego – jak możesz współtworzyć z nim jakąkolwiek historię? Przede wszystkim warto określić sobie na początku: czym dla mnie jest konkurencja? Czy jest dla mnie wsparciem w rozwoju (niekoniecznie bezpośrednio) czy raczej ciężarem, ciągnącym w dół? Jeśli z jakichś powodów to drugie – znajdź ten powód. Być może jest błahy. Być może tylko ci się tak wydaje. Być może tak naprawdę konkurencja jest ci zupełnie obojętna a ty tylko wpadasz w jakieś błędne przekonania i bezrefleksyjnie się ich trzymasz. Musisz mieć swoje zdanie. Zawsze. Klarowne, zgodne z twoimi decyzjami i przemyśleniami.

Marka potrzebuje ubrania. To zapewni jej identyfikacja wizualna oraz oprawa tekstowa. Dobrze ubrana marka to dobrze ubrany twórca marki. Dobra oprawa tekstowa marki to możliwość kojarzenia twórcy – nawet bez podpisu czy zdjęcia, to gwarancja autentyczności i skuteczności. Na co dzień ubieram marki. Wszystkie bez wyjątku. Żadnej nie traktuję w kategorii konkurencji, każda jest dla mnie partnerem. Cieszę się, że to mnie wybierają i to moimi klientami mogą być. Gramy do jednej bramki. Zawsze. 

Zawsze z przyjemnością i zaangażowaniem. 

2 comments

  1. koleżanka z branży

    Domena bloga myli nieco ale ludzie z branży ślubnej znajdą tu nie tylko inspiracje i wiedzę ale głównie spokój i profesjonalizm w takim kojącym wydaniu. Mało jest ludzi w obecnych głośnych czasach którzy uspokajali by już samym słowem pisanym. A twoje podejście do konkurencji? Mocno podziwiam !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *