Stylowa mama, czyli jaka…?

Mama. Jedno słowo. Cztery litery. Dziesiątki ról. Tak mi ostatnio szczególnie ten slogan w duszy gra. To nie jest nawet temat na artykuł – to temat na książki! W kolejnych akapitach opowiem o poradniku, który szczególnie mnie zachwycił. Najpierw chciałabym jednak skupić się na pytaniu z tytułu: jaka jest stylowa mama…?

Czy to mama, którą możemy zobaczyć w ulubionym serialu – biegająca z wózkiem, w szpilkach, pełnym makijażu, od pracy do żłobka, od żłobka do placu zabaw, a później jeszcze na zajęcia dodatkowe? Oczywiście, wszystko w tych szpilkach. Czy to mama, którą podziwiamy na spacerach w parku? Zawsze promienna, z lśniącymi włosami, w kolorowych sukienkach i pięknych okularach? Czy to mama, spotykana na szkolnym korytarzu? Zawsze w cygaretkach i luźnych koszulach, z niskim koczkiem?

Każda z nich. Każda z nich to stylowa mama.

 

Często wydaje nam się, że styl jest czymś niedostępnym…

Kojarzy nam się z wielkim światem, luksusem, trybem życia i codziennością – zupełnie odmiennymi od naszych, które nagle wydają się nam całkiem nijakie. A przecież… każda z nas ma styl. Jakiś styl. Bardzo indywidualny. Często trudno o dwa podobne. Bo nawet jeśli postawimy obok siebie trzy minimalistki – będą wyglądać różnie. Jeśli postawimy obok siebie trzy miłośniczki stylu boho – również będą wyglądać różnie.

Indywidualny styl łączy w sobie nie tylko ubrania – to również nasza sylwetka, fryzura, sposób poruszania się, mówienia. Tyle w teorii. W praktyce bardzo lubię mówić, że nasz styl – to wizerunek, w którym czujemy się sobą. Jeśli czytasz mój newsletter – znasz historię zielonej koszuli. Jeśli nie znasz – pozwól, że krótko opowiem!

Na początku tego roku mieliśmy rodzinną uroczystość. Moja szafa skrywa głównie czarne sukienki, białe i granatowe lejące koszule, również czarne spodnie, ciemne spódniczki. Uwielbiam monochromatyczne stylizacje. Najczęściej moje stylizacje są raczej minimalistyczne, z dodatkiem subtelnych detali – kocham piękne rękawy, guziki. Wówczas dałam się namówić, aby kupić sobie coś „nie czarnego”. Pół dnia chodziłam po sklepach, aż w końcu padło na lejącą koszulę w odcieniu emerald, ze złotymi guzikami. Pojechałam na uroczystość, w tej koszuli. Cały dzień jednak miałam wrażenie, że to nie ja. To nie mój styl.

Na co dzień? Zazwyczaj otwieram szafę, wyciągam sukienkę, czasami zapinam w talii cienki pasek, dobieram buty – na wierzch narzucam trencz lub kardigan i już, jestem gotowa. Ale równie często są to lekkie spodnie wide leg, połączone z oversize lejącą koszulą i to również jest „moje”. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ czytając poradnik Stylowa mama, momentami miałam wrażenie, że czytam o sobie.

Bo nie wypada się tak stroić.

Jedziesz tylko z dzieckiem do lekarza – po co Ci makijaż? 

Pracujesz z domu i kupujesz takie ubrania, po co? 

Oprócz tej roli mamy, o której pisałam w pierwszym akapicie – mamy jeszcze rolę mamy dziecka z niepełnosprawnością. Rolę, która dźwiga cały wachlarz emocji, skrajnie trudnych. Dosłownie dziś, zanim siadłam do pisania – przeczytałam gdzieś, że tacy rodzice jak my, w większości przypadków cierpią na stres pourazowy. Dotknęło mnie to. Bardzo.

Każdego dnia trwam w napięciu, czuwam, słucham, notuję, nie śpię, boję się o przyszłość – ale i o najbliższe dni. Zżera mnie niepewność. Taka codzienność jest bardzo wymagająca i absolutną podstawą powinna być tutaj pamięć o tym, że jestem ważna, najważniejsza. Dla siebie najważniejsza. Bo najpierw maseczka tlenowa jest potrzebna dla mnie, abym miała zasoby podać ją bliskim.

Pamiętam szczególnie jeden dzień. Jeden z niewielu, gdy zrobiłam sobie selfie i mam je do dziś. Siedziałam w samochodzie na parkingu, już dobrą godzinę. Wypłakałam już cały makijaż. Miałam na sobie czarny bieliźniany top, czarną marynarkę oversize i czarne jeansy. Włosy upięte w „mój” koczek. Dlaczego tak dobrze pamiętam? Wtedy, chwilę po diagnozie – to były moje kotwice normalności. Upiąć włosy. Wybrać strój. Krem pod oczy. Korektor. Tusz. Niech nie widzą łez, które płynęły nocą. W środku rozpadałam się na tysiące kawałków. Niknęłam w oczach. Sukienki były coraz luźniejsze, a ja czułam się w nich bezpiecznie. Były moje. Były takim pewniakiem. Nieważne, jaki miałby być ten dzień – ta sukienka była pewnym elementem, sprawdzonym, ulubionym.

 

Oczywiście, nie na każdego to działa!

Rozmawiając jednak na co dzień z rodzicami podobnymi do siebie – widzę, że te skrawki codzienności tylko dla nas, są ważne. Czasem to praca. Czasem grupy wsparcia. Czasem wyjścia na zajęcia jogi. Czasem dbałość o swój wizerunek. Czasem czytanie książek. Różne bywają te „czasem”. Łączy je jedno. Uważność na siebie i swoje potrzeby, choćby te najmniejsze. 

I tak, łatwiej stawiać czoła codzienności, gdy czujemy się ze sobą dobrze.

I tak, nie każdego dnia czujemy się ze sobą dobrze!

Są dni, gdy jesteśmy w 100% stylową sobą – a są i takie, w których jesteśmy w 100% inną odsłoną naszego stylu. Stylowa mama nie musi prezentować tylko jeden konkretny styl. One lubią się uzupełniać, mieszać, wpływać na siebie. Możesz łączyć uwielbienie dla smart casual za dnia – ze sportowym twistem weekendami. I to zupełnie naturalne!

I tutaj właśnie odsyłam już do poradnika, który napisała osobista stylistka, prywatnie również mama. Martę obserwuję od chyba dwóch lat, zachwycałam się jej stylizacjami ciążowymi i nadal zachwycam tym, co tworzy, jak otwiera oczy na wiele fascynujących aspektów naszych szaf.

 

W ramach współpracy recenzenckiej – mam kod rabatowy dla swoich czytelniczek!

kod rabatowy: MAMASAMAPL

Wpisujecie go przy finalizacji zamówienia i cena poradnika spada o 29 złotych. 

KLIKNIJ I POZNAJ PORADNIK

 

 

Artykuł powstał we współpracy recenzenckiej z

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *