Kurs online na wedding plannera w Akademii Wytwórni Ślubów

Na dobry początek przypominam artykuł: Kurs na wedding plannera w Akademii Wytwórni Ślubów. W nim pisałam o kursie stacjonarnym, który odbyłam na starcie swojej działalności. Z rozczuleniem wspominam ten inspirujący czas, ogrom emocji, wodospad merytorycznej wiedzy. Do dzisiaj mam notatnik, który mi wtedy towarzyszył. Co jakiś czas do niego wracam, przeglądam, coś tam dopiszę, coś tam wykreślę, wciąż z tego czerpię. Takie odświeżanie sobie wcześniejszych pomysłów – zawsze jest szalenie inspirujące, zawsze przynosi coś nowego – przemyślenia, wnioski, kolejne pomysły albo ulepszenie tych starych. Dlatego tak bardzo cenię słowo pisane. Zapiski. Powroty. Wnioski. I znów zapiski.

Mamy czas epidemii. Mamy sezon taki, jak widać – czyli niemal żaden. Akurat z początkiem tego roku wprowadziłam kolejną gałąź swojej marki i odeszłam od copywritingu dla klientów różnorodnych, specjalizując się od teraz tylko w oprawie tekstowej tylko i wyłącznie ślubnych biznesów. Akurat w tym roku miałam zakontraktowane tyle ślubów i wesel, żeby dołożyć gigantyczną cegłę do naszego wielkiego planu-marzenia. Akurat w tym roku przyszła epidemia. Musieliśmy nauczyć się żyć i walczyć o swoje biznesy na tyle, na ile pozwalają możliwości. Akurat w tym roku.

Na szczęście tych wspomnianych możliwości mamy naprawdę sporo.

Przykład? Akademia Wytwórni Ślubów wprowadziła u siebie kurs na wedding plannera w wersji online. Nauka zdalna dotknęła ogromną część społeczeństwa – sama dzielnie robiłam z synem przedszkolne zadania, otrzymywane mailowo a pewnego dnia zostałam storpedowana informacją, jakoby obrona dyplomu odbywać się miała zdalnie. Pojęcie charakteru zdalnego, hasło home office – nie dziwi już chyba nikogo. Wydawać by się mogło, że w ten sposób można zrobić i załatwić całkiem sporo, jeśli obie strony są do tego odpowiednio przygotowane i zmotywowane.

Oczywiście: ukończyłam ten kurs na wedding plannera online.

I tutaj wyjaśnienie na start: nie jest to rozwiązanie tylko i wyłącznie dla tzw. świeżynek w branży. Jest skrojony na miarę potrzeb tak zróżnicowanej grupy ludzi, że trudno byłoby wymienić wszystkich. Przykład? Właściciele lub kadra kierownicza obiektów weselnych – idealnie jest mieć certyfikowanego wedding plannera w zespole, który wykorzystując zdobytą wiedzę, zepnie niuanse organizacyjne w całość i doprowadzi do perfekcji ich uroczystości. Przykład kolejny? Ktoś działający w branży już jakiś czas, być może lekko zjedzony przez rutynę, być może chcący odświeżyć wiedzę, być może szukający inspiracji. Ktoś, kto w teorii wiele wie, w praktyce jednak zdaje sobie sprawę z rozwoju branży i zmian.

Czyli ja.

Od ukończenia przeze mnie kursu stacjonarnego, minął nie tylko określony czas. Minęło przede wszystkim wiele przemyśleń, mnóstwo pomysłów, jeszcze więcej prób i na całe szczęście – trochę mniej błędów. Od kilku miesięcy systematycznie wprowadzam swoje pomysły w życie, sukcesywnie poszerzając ofertę w ściśle zaplanowaną stronę. Wydawać by się mogło, że nie brakuje mi inspiracji ani pędu do działania. Kierując się jednak zwyczajnym impulsem, zdecydowałam się na ten kurs online właśnie w lipcu. Pandemia, odwoływane śluby, pół-martwy sezon. Dlaczego nie teraz? Zwłaszcza w trybie online – gdy sama decyduję o tempie i sposobie pracy? 

Na urodziny dostałam zestaw pięknych notatników w muffinki. Z ekscytacją wręcz otworzyłam ich opakowanie, wyjmując pierwszy – właśnie na ten kurs. Moje postanowienie, nim zaczęłam? Zrobić go sprawnie, regularnie, nie odwlekać, notować każdą myśl i wyciągnąć maksimum inspiracji z tego okresu.

Mając porównanie do kursu stacjonarnego – mogę wysnuć kilka wniosków:

❤ Kurs na wedding plannera online nie odbiega merytorycznie w choćby minimalnym stopniu od wersji stacjonarnej.

❤ Elastyczność jest ogromnym atutem – kurs nie odbywa się w czasie rzeczywistym, dostęp do materiałów kursanci mają przez naprawdę długi czas i mogą zrobić go w swoim tempie. To ogromna zaleta! Pamiętam, jak wielkim wyzwaniem logistycznym było zorganizować się i pojechać na cztery dni do Gdyni. Tutaj można siadać do kursu o każdej porze dnia (i nocy!).

❤ Wytwórnia Ślubów zadbała o każdy drobiazg, kursanci otrzymali paczki z wszelkimi materiałami i detalami, z których korzystaliby na miejscu. To m.in. piękna papeteria czy słodkości. O podręczniku pękającym w szwach od wiedzy – już nie wspominając.

❤ Wideokonferencje, stały kontakt, zamknięta grupa dla uczestników. Innymi słowy wsparcie i inspiracja bez przerwy. Atmosfera nie do podrobienia, mimo dzielącej uczestników odległości.⠀

Czy polecam? Z całego serca. Zarówno stacjonarny, jak i online. Gdybym teraz stała przed swoim pierwszym wyborem – byłby naprawdę trudny. Online jest elastyczny i wygodny, stacjonarny jest nieco bardziej intensywny – bo zamknięty w czterech dniach na miejscu. 

Żeby Ci to nieco przyziemnie pokazać – przywołam ledwie jeden dzień, gdy robiłam kurs online. Laptop od rana stał w kuchni, Agnieszki słuchałam z dziećmi podczas śniadania. Później trafił na tarasowy stół i słuchałam jej w trakcie pilnowania dzieci w basenie. Po długim spacerze, gdy Młodsza poszła na drzemkę a Starszy bawił się sam, mogłam posłuchać wykładu, przygotowując obiad. Wieczorem mogłam do tego wrócić, w ramach przerwy pracy. Laptop w tym intensywnym czasie – towarzyszył mi wszędzie tam, gdzie znalazłam gniazdko. Później siadałam do podręcznika, konfrontowałam jego treść ze swoimi notatkami i tak powstawały już mocno konkretne pomysły: tytuły artykułów, zmiany do wprowadzenia, kontakty do odświeżenia. Nie obeszło się również bez wskazywania tego, co tak naprawdę w mojej marce zbędne a czego uparcie się trzymałam. Nie obeszło się bez podsumowań i decyzji.

Ale ja się tego wszystkiego absolutnie spodziewałam.

Każdy, kto zna Agnieszkę i zna Wytwórnię Ślubów – z niezmąconym spokojem może wybrać kurs na wedding plannera w wersji online. Wyczekiwać przesyłki, wyczekiwać wideokonferencji, notować i myśleć. Intensywnie myśleć, kreślić drogę do przebycia, marzenia do spełnienia i wizje, które tutaj zyskują szczegółowy, konkretny zarys do wprowadzenia w działania. Po takim kursie wszystko przychodzi łatwiej. Dlaczego? Bo ilość motywacji i inspiracji, motto #NieCzekamDziałam i ogrom energii pozostałych uczestników – zwyczajnie popychają do tego. W sposób tak naturalny, że wręcz niezauważalny. To się po prostu dzieje. 

Powodzenia w decyzjach!

PS Jeśli jesteś kursantem lub absolwentem Akademii Wytwórni Ślubów – zapraszam do kontaktu: redakcja@powaszemu.pl ❤ Mam dla Ciebie specjalną ofertę cenową oprawy tekstowej dla marek ślubnych, dedykowaną tylko i wyłącznie podopiecznym Wytwórni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *