Dwa tygodnie temu pisałam: Czy wesele są tak niebezpieczne, jak się mówi? I wierzcie lub nie – ale miałam ogromną nadzieję, że na dłuższy czas temat wyczerpałam. W zeszły weekend zorganizowałam sesję stylizowaną w sadzie – bo termin miałam wolny, planowane wesele się nie odbyło. Mogłam zadziałać z czymś innym. Za dwa tygodnie mam zaplanowaną kolejną. Bo nadal nie koordynuję wesel. Przynajmniej nie w sierpniu. Miałam nadzieję, że wrześniowe (póki co niezmiennie aktualne!) terminy się utrzymają. Nie jestem tego w stu procentach pewna, specyfika obecnego sezonu nie znajduje miejsca na pewność czegokolwiek. Wesela 2020 to zupełnie nowa, wciąż niedokończona historia. Dynamiczna, kapryśna, egoistyczna.
Wracając wczoraj z Poznania, gdzie odwoziłam suknie po sesji – zasłyszałam w radiu coś, co mnie na moment zmroziło. Ograniczenia dotyczące wesel. Niebawem. Nowe. Restrykcje. Obostrzenia. Doskonale zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi w tym momencie – wzięłoby tą informację za pewniak i wzbudziłoby to szereg emocji. Tutaj przypominam przy okazji (po raz kolejny i z pewnością nie ostatni) o diecie informacyjnej i o tym, żeby nie przyswajać bezkrytycznie wszystkiego, co przeczytamy lub zasłyszymy. Zdrowy rozsądek to za mało, tutaj potrzebna jest przede wszystkim ścisła dieta informacyjna. Przyszło nam żyć w takich czasach (jeszcze przed epidemią!), w których trudno odróżnić zwyczajny clickbait od informacji rzetelnej.
Jeśli chodzi jednak o wesela 2020 – ważniejsze jest tutaj coś jeszcze innego.
Coś o czym wciąż za mało się mówi. Za cicho się o tym krzyczy. Solidarność. Niewzburzona niczym jedność wszystkich tych, których ten temat jakkolwiek dotyczy. I nieważne, czy mieliście wesele już w pierwszy weekend z dozwolonym limitem 150 osób, czy też dopiero na swoje czekacie w nerwowym zniecierpliwieniu. Nieważne, czy z jakichś powodów swoją uroczystość przekładasz, czy też do końca wierzysz w powodzenie organizacji i wytrwale czekasz. To dotyczy wszystkich ludzi branży ślubnej, wszystkich tegorocznych, przyszłych i niedoszłych nowożeńców, ich gości i każdego, kto jakkolwiek przykłada rękę do celebrowania tego wielkiego dnia.
Na ten moment absolutnie nikt nie jest w stanie określić, jak sytuacja potoczy się w najbliższych miesiącach, decyzje bywają bardzo dynamiczne i niekiedy niespodziewane.
I to jest dokładnie to, o czym wszyscy powinniśmy pamiętać. Na ten moment toczy się gra o nowe obostrzenia, jakieś kolejne ograniczenia. Są niewiadome, jest nerwówka, są fake newsy, jest medialna nagonka. Do tego dorzućmy jakże istotny fakt: każdy z nas, niezależnie od swojej sytuacji – ma własne zdanie, kierują nami zupełnie odmienne pobudki i zwracamy uwagę na zupełnie inne aspekty. To czyni nas unikatowymi i ciekawymi. Nie sposób nawet wyobrazić sobie sytuację, w której wszyscy wyznawalibyśmy identyczne wartości i myśleli w sposób dokładnie taki sam, jak nasz sąsiad czy lekarz. To nierealne.
Nie nakręcajmy się wzajemnie. Nie chcesz iść na wesele – nie idź. Ale nie biegaj po forach, grupach i social-media, powielając kolejne fake newsy i miejskie legendy, strasząc innych ludzi, zwłaszcza przyszłych nowożeńców. Nie chcesz iść na wesele – nie idź. Po prostu odmów przybycia, bez zbędnych komentarzy i (znów!) straszenia. Pary Młode w dzisiejszej sytuacji nie potrzebują dodatkowego stresu, jakim są czarne scenariusze przywoływane przez niedoszłych gości. Branża ślubna również nie potrzebuje tych scenariuszy.
Zdarzają się skrajnie różne sytuacje, skrajnie różne wesela.
Czasami jest mi dziwnie czytać to, co ludzie opisują. Przyszła epidemia, przyszło zamrożenie wesel, przyszedł przestój, przyszło odmrożenie i przyszedł wielki wyczekiwany start sezonu. Każdego z nas w branży to jakoś dotknęło i dotyka. Jednak powinniśmy wziąć to na klatę, wdech-wydech i po prostu działać. Nie kosztem klienta, nie przeciwko klientowi. Opłaty dodatkowe za to, że fotograf czy barman musi nosić swoją maseczkę. Podniesienie ceny “talerzyka” o dwadzieścia złotych od osoby – bo normalnie na wesele stuosobowe sala oszczędnie zatrudniała dwie kelnerki a teraz musi ich być siedem. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Powstają jakieś dziwne zapisy w umowach. Usługodawcy próbują wymusić wyższe stawki lub swoje warunki. Pary Młode przekładają śluby z końcówki sezonu, żądając zwrotów – mimo że terminy są tak odległe, że o sile wyższej na ten moment nie może być mowy. Bądźmy rozsądni. Bądźmy empatyczni. Zachowujmy się jak dorośli.
Mocno polecam przeczytać również: Czy polskie wesela się zmienią?
Powtórzę po raz kolejny: wszyscy musimy być solidarni, wszyscy gramy do tej samej bramki, wszystkim nam zależy dokładnie na tym samym. Nawet jeśli nie jesteśmy bezpośrednio tegoroczną Parą Młodą – może nią być ktoś z bliskiej rodziny albo przyjaciółka od serca. Nawet jeśli sami zdecydujemy się przełożyć wesele – komuś z tego samego czy podobnego terminu, może zależeć bardziej i nie przełoży absolutnie. Nawet jeśli sami odmówimy przybycia na czyjeś przyjęcie w roli gości – znajdą się setki innych ludzi, którzy na swoje zaproszenia od kogoś innego, gdzieś zupełnie indziej – nie odmówią i się po prostu pojawią.
Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, w której musimy sobie podać ręce (zdezynfekowane!) i iść ramię w ramię, we wspólnej sprawie. Nie chodzi tutaj o wesele w najbliższą sobotę czy za dwa tygodnie. Chodzi tutaj o cały sezon, o tysiące Par Młodych, tysiące małżeńskich przysiąg i tysiące, jeśli nie miliony wspomnień. Nie chodzi o to, co wolno a czego nie wolno. Nie chodzi nawet o to, jakie odczucia mamy w tej kwestii. Chodzi o to, żebyśmy mieli wszyscy możliwości i mogli z nich korzystać.
Pokażmy, że istnieją #bezpiecznewesela i takie po prostu twórzmy.
Tutaj przede wszystkim przypominam artykuł: Wytyczne dotyczące wesel i przyjęć i odsyłam do szczegółów. A dzisiaj o czymś zupełnie odmiennym. Mijają już niemal dwa miesiące od momentu, gdy pojawiły się obostrzenia i zarazem możliwość organizacji wesel do 150 osób. Co nam dał ten czas? Pokaz ingorancji, który absolutnie (ani trochę!) nam nie pomaga w obecnej sytuacji. W przytoczonym wyżej artykule dość szczegółowo wyjaśniałam, jak bezboleśnie wprowadzić zasady reżimu sanitarnego. Nasze wesele nie straci na uroku, nie odejmie to ani emocji ani wspomnień. Po prostu umieśćmy te płyny (choćby w złotych dozownikach, jak kolor przewodni – a co!), postawmy kelnera za słodkim stołem i nie ściskajmy gości przy stołach ramię w ramię. To ostatnie akurat powinno być zakazane i bez epidemii, aż mnie trzęsie na widok czternastu miejsc wciśniętych w dziesięcioosobowy stół.
Dbajmy o siebie i swoich bliskich, dbajmy również zarazem o swoje dobre imię. Nie doszukujmy się na siłę problemów tam, gdzie ich nie ma. To w dużej mierze od nas zależy, jak będą postrzegane wesela 2020. To w dużej mierze w naszym interesie powinno leżeć, żeby niepożądanych odstępstw od normy – było jak najmniej. Wlewajmy płyn do dezynfekcji w piękne dozowniki, nie całujmy gości przy składaniu życzeń, wymagajmy by personel sali weselnej stosował się do wszystkich wymaganych zasad. Róbmy wszystko by czuć się uczciwie w stosunku do siebie i swoich bliskich, którzy nam wówczas towarzyszą.
Wszyscy gramy do jednej bramki. Nie hejtujmy się nawzajem, nie siejmy zamętu w sieci, nie wchodźmy w zbędne dyskusje. Szerzmy świadomość i spokój, nie wzburzenie i fake newsy. Idźmy ramię w ramię. Nie rzucajmy zbyt pochopnie scenariuszami, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Owszem, w tym sezonie ślubnym wiele kwestii wygląda zgoła odmiennie. Nikt z nas jednak nie ma absolutnie najmniejszego pojęcia, jak będzie toczyć się to za rok, dwa czy pięć. Takie sytuacje mają to do siebie, że się pojawiają, przemijają i wracają. Być może mamy nowy trend. Być może sytuację jednorazową i przejściową.
Trzymajmy za siebie mocno kciuki!
Edit, 7.08.2020 r.
Ostatecznie pojawiły się nowe obostrzenia w powiatach z największym przyrostem zakażeń. To najistotniejsza informacja ostatnich dni. Jak wyglądać ma to w praktyce?
Większe obostrzenie będą obowiązywać w powiatach oznaczonych kolorem czerwonym: ostrzeszowskim, nowosądeckim, w Nowym Sączu, wieluńskim, pszczyńskim, w Rudzie Śląskiej, rybnickim, w Rybniku i pow. wodzisławskim.
Łagodniejsze rygory będą w powiatach oznaczonych na żółto: wieruszowskim, w Jastrzębiu-Zdroju, jarosławskim, w Żorach, kępińskim, przemyskim, cieszyńskim, pińczowskim, oświęcimskim i w Przemyślu.
Obostrzenia wprowadzone są regionalnie w związku ze wzrostem liczby zakażeń w tych regionach. Mapa regionów, w których występuje największa liczba zakażeń dostępna jest tutaj.
Lista powiatów, w których obowiązują dodatkowe obostrzenia będzie poddawana bieżącej analizie i będzie się zmieniać. Będzie modyfikowana dwa razy w tygodniu.
Co to oznacza w praktyce? Upraszczając totalnie: na dzień dzisiejszy miejsca wesel moich jesiennych par – są w strefie zielonej. Nie mamy pojęcia, w jakiej strefie będą znajdować się na chwilę przed samą ceremonią. Nie mamy pojęcia, czy nie zostało zaproszonych za wielu gości. Przecież limit wynosi od dwóch miesięcy 150 osób. Teraz może się okazać, że miejsce przyjęcia wskoczy w strefę czerwoną i limit będzie wynosił 50 osób. Czujecie to? Tak, ja też ją czuję. Ogromna niepewność.
Daleka jestem od wyolbrzymiania. Daleko mi do siania paniki. Na ten moment jestem jednak odpowiedzialna za śluby i wesela, których losu nie jestem w stanie jakkolwiek przewidzieć. Na ten moment targają mną skrajne emocje, które muszę z wielką dbałością otulać w profesjonalizm i poskramiać każdego dnia. Dla dobra moich Par Młodych. Dla dobra usługodawców. Dla dobra siebie i swojego biznesu.
Trzymajmy za siebie mocno kciuki. Niezmiennie.