Nie lubię podsumowań, wyznaczania celów czy czegokolwiek podobnego. Lubię konkrety rozpisane w szczegółowym planie. I lubię zestawienia, w wyjątkowych sytuacjach. Postanowiłam podsumować rok 2020 pod kątem projektu #30ubrań i wyróżnić te marki, które towarzyszyły mi przez calutki rok. Są tutaj zarówno takie, które pojawiały się już wcześniej – jak i zeszłoroczne świeżynki. Jednak wszystkie bez wyjątku, można nazwać doskonałymi kompanami zróżnicowanej codzienności.
MKTP | mojkrajtakipiekny.com
Odkryłam ich tuż przed pierwszym lockdownem w Polsce. Na przełomie zimy i wiosny – przede wszystkim sprawdzała się płaszczobluza, noszona non stop na spacerach. Długość płaszcza, swobodnie zmiksowana z komfortem najwygodniejszej bluzy.
Do tego duetu dorzućmy przyjemne ciepło i mamy mieszankę skrojoną na miarę wszelkich outdoorowych (i nie tylko!) potrzeb: Ni to płaszcz, ni to bluza | MKTP Równolegle nosiłam ich szare spodnie i bordowy longsleeve, intensywnie, całymi dniami. W zabawie z dziećmi, w home office, na wspomnianych spacerach.
Z biegiem czasu w mojej szafie pojawił się bordowy garnitur i tutaj muszę przyznać, że od dawna nie nosiłam lepiej skrojonej marynarki. Pojawił się również kolejny longsleeve, tym razem (oczywiście!) szary kolor. Ostatecznie pojawiła się również czarna sukienka. I czarny cienki golfik! Wszystko noszone cały rok. Niezawodne i komfortowe.
Co mogę powiedzieć w absolutnym skrócie? Jakość. Noszę i noszę, piorę i piorę. Nic się nie rozciąga, nie traci koloru, nie zmienia na gorsze. Duży wybór kolorów. Ilość odcieni przyprawia o zawrót głowy, gdy trzeba coś wybrać! Komfort noszenia. Ubrania MKTP są zwyczajnie wygodne, zawsze przyjemnie otulają, zapewniają swobodę ruchu a przedłużane rękawy – uwielbiam! W chłodne miesiące są dla mnie idealnym rozwiązaniem.
Flawless | flawless.pl
I tutaj bardzo podobna historia. Zaczęło się z końcem zeszłej zimy, gdy wszyscy utknęliśmy w domu. Wtedy też postanowiłam w końcu o obszernej bluzie z kapturem, wciąganej przez głowę. Takiej idealnej do domu. Wieczorem na tarasie, pod spód na spacer, w domu i w ewentualnej podróży. Napisałam wówczas o niej i joggersach do kompletu: Dresy nie tylko do domu?
Noszę do dziś. Razem noszę. I osobno też noszę. Od tamtej pory, moja kolekcja z Flawless – znacznie się powiększyła. Na wieszakach mam ubrania basic w ulubionych kolorach, fasonach i mogę śmiało wychodzić w nich wszędzie. Ołówkowa dzianinowa sukienka w jaśniutkiej szarości, towarzyszyła mi latem i towarzyszy również zimą, otulona swetrem. Czarna sukienka z odkrytymi plecami – sprawdziła się idealnie w upały, uwielbiam z całego serca i mogłabym nosić tylko ją, gdy temperatura przekracza trzydziestkę (a nawet wcześniej!). Tworzy doskonałe trio z dużym kapeluszem i koronkową braletką. A moim hitem jesieni – jest zestaw z tego artykułu: Stylizacja biznesowa w wersji #basic
JustSimplyDressed | justsimplydressed.com
To od nich się zaczęło!
Dwa lata temu – pierwsza sukienka Your Choice, która stała się drogowskazem. Trapezowa szara sukienka, która posłużyła podczas sesji ciążowej i… służy do dziś. Obok niej wisi identyczna – czarna.
Kilka wieszaków dalej – biały t-shirt oversize Your Choice. Na półce leży czarna klasyczna bluza. A teraz pojawiła się jeszcze ona: Zielona sukienka midi.
Do czego dążę?
Lubię stopniować. Gdy poznaję jakąś markę, nie wykupuję od razu połowy sklepu, popychana impulsem. Po prostu wybieram jedną, czasem dwie rzeczy. I noszę, zestawiam, piorę, prasuję, zwyczajnie używam ileś czasu. Testuję na tyle, na ile pozwoli mi to ocenić swój wybór. Kiedy decyduję o kolejnych zakupach? Gdy jakość nie zawodzi. Gdy dobrze się czuję w tych ubraniach. Gdy pasują do reszty zawartości mojej szafy.
Z JustSimplyDressed właśnie tak wygląda nasza wspólna historia. Zaczęło się od poszukiwań wygodnej uniwersalnej sukienki na sesję w trzecim trymestrze ciąży, która mogłaby być nadal używana znaczni później. W ten sposób natrafiłam na markę, do której się przekonałam i… przywiązałam.
Emilie Atelier | emilieatelier.pl
Kolejny rok z Emilie! Sweterki stąd – poznałam na długo przed projektem #30ubrań, na długo przed spojrzeniem krytycznym okiem na swoją szafę. Obserwowałam długo, nie mogłam się napatrzeć na komplety: cienki sweterek plus halka. Miałam nawet swoje ulubione zestawy kolorystyczne, planowałam swoje pierwsze zakupy i tak mi płynął czas. Kupiłam w końcu, granatowy sweterek i czarną haleczkę. Sweter włożyłam już tego samego dnia, halkę następnego odesłałam. Kompletnie nie dla mnie. Nie czułam się niej komfortowo, wyglądałam całkiem nieźle ale miałam nazbyt wiele uwag co do efektu. Nie podjęłam kolejnej próby. Sweterek z kolei nosiłam niemal non stop.
Obecnie posiadam jasny odcień szarości. Niezmiennie milutki w dotyku, uniwersalny do wielu stylizacji. Wygodny, dobrej jakości, kobiecy. Pisałam o nim już w tekście Baza: cienki sweterek. Ta marka towarzyszyła mi więc przez kolejny rok, i potowarzyszy dalej. Wierna przyjaciółka. Nic dodać, nic ująć.
I jeszcze coś!
W 2020 roku – zdecydowałam również o uporządkowaniu butów. Opróżniłam półki z przypadkowych par i znalazłam im pierwsze zastępstwo. Na razie w postaci jednej pary klasycznych szpilek w odcieniu beżu. Następne będą z całą pewnością czarne, nieco niższe. Bez wątpienia z Solo Femme – to odkrycie posłuży mi przez kolejny rok. I przez następne!
Te marki stanowią jakieś 70 % mojej garderoby.
Może więcej nawet. O czym to świadczy? O przywiązaniu do sprawdzonego. O docenianiu spójności. Nie oszukujmy się – jeśli mamy ileś elementów marki X, one są ze sobą najczęściej spójne w jakimś stopniu, choćby najmniejszym. Gdy na wieszakach wiszą tylko ulubione, sprawdzone typy i dodatkowo pasują do siebie nawzajem – nie ma mowy o problemach z doborem stroju na jakąkolwiek okazję. Dla mnie koniecznością są czarne sukienki, zwiewne koszule i wygodne spodnie. Dla ciebie – będą to oczywiście inne elementy, które wpasują się w potrzeby i gust.
Dobra baza to świetna rzecz. Wyselekcjonowane ubrania, mogące współgrać ze sobą na nieskończoną ilość sposobów. Do nich wystarczy czasem dorzucić jakiś nieoczywisty akcent i sprawić, że wypracujemy swój własny styl. Wcześniej jednak musisz podejmować szereg decyzji, nie zawsze łatwych. I to właśnie z tych decyzji powstaje capsule wardrobe. To trochę jak puzzle, układanka. Masz ileś elementów (ubrań) i to od ciebie zależy, czy stworzysz z nich całkiem ładne obrazki, czy może zwyczajny nieestetyczny chaos.