Pamiętam ten czas, gdy Mały Człowiek był niemowlakiem – gdzie się nie obejrzałam, atakowało wszędobylskie minky. Nawet jeden kocyk mieliśmy przez krótki czas, totalnie się nie sprawdził, o wadach mogłabym mówić, i mówić. Później używaliśmy z powrotem już tylko i wyłącznie bawełny. I w zasadzie jest tak do dziś. Kompletując wyprawkę dla Szefowej, również stawiałam głównie na bawełnę, nie znalazły u nas miejsca żadne poliestry ani im podobne.
Dlatego prezent w postaci pięknego karmelowego kocyka (Humble Bumble) okazał się absolutnym strzałem w dziesiątkę. O wełnie merino wiedziałam sporo już wcześniej, teraz trafiła mi się okazja by całą tą wiedzę przełożyć na praktykę i przekonać się o jej słuszności. Kocyk używamy regularnie – bo codziennie – i w zasadzie nie ma takiej sytuacji, w której nie byłby już wykorzystany. Po dłuższym czasie i mocno zróżnicowanych formach korzystania – mogę się wypowiedzieć dość szczegółowo o swoich spostrzeżeniach.
Wełna merino dla dzieci to przede wszystkim jakość i bezpieczeństwo.
Zarówno jedno, jak i drugie – są dla nas naprawdę istotne. Dla ciebie pewnie też, w końcu chodzi o tych najmłodszych, najmniejszych, najdelikatniejszych. Ale zacznijmy od początku! Skąd się bierze wełna merino dla dzieci? Ba! Nie tylko dla dzieci, dla nas wszystkich. Nie zapominajmy, że jest używana przez dorosłych również.
Wełna merino jest pozyskiwana ze strzyżenia włosia owiec rasy Merynos. Jest to surowiec odnawialny. Owce są strzyżone raz w roku. Nie nadużywamy ich dobrostanu. A ich hodowla nie wpływa negatywnie na środowisko.
Nie znajdziemy tutaj absolutnie żadnych sztucznych dodatków, sztucznych barwników, no wiesz – nic sztucznego tutaj nie znajdziesz. Sama natura, co już jest sporym argumentem. Pozostając w tej kwestii – wełna merino jest też ekologiczna. Pranie jej nie powoduje, że jakiekolwiek plastikowe włókna spłyną z wodą i trafią do morza czy oceanu.
Co o wełnie merino jeszcze warto wiedzieć?
- Nie wymaga częstego prania. Dlaczego? Wełna merino w kontakcie z tlenem regeneruje się sama, dzięki czemu wystarczy ją regularnie wietrzyć a prać sporadycznie, gdy mamy jakieś znaczne zabrudzenia. Przyznam, że to ciekawe! Bardzo dokładnie przyglądałam się tej kwestii, chcąc porównać wyczytane fakty z realnym użytkowaniem. I rzeczywiście, coś w tym jest. Kocyk z wełny merino zdecydowanie wolniej się brudzi (dzięki naturalnym tłuszczom), zdecydowanie później (w porównaniu np. z bawełnianym) wymaga odświeżenia.
- Jest elastyczna. Włókna wełniane są bardzo plastyczne, dzięki czemu zachowują kształt na bardzo długo.
- Jest bakteriostatyczna. Co to oznacza? W skrócie: bakterie się na niej nie namnażają, ponieważ jest dla nich środowiskiem zwyczajnie nieprzyjaznym. Dlaczego to istotne? Bo dzięki temu wełna nie przyjmuje nieprzyjemnych zapachów.
- Nie gryzie. Wełna merynosów jest bardzo miła w dotyku. Daleko jej od stereotypu wełny, która „gryzie”.
- Ma właściwości termoregulacji. Zasada jest dość analogiczna: gdy runo jest gęstsze a włókna cieńsze, to mamy do czynienia z lepszą izolacją termiczną.
- Odciąga wilgoć. I tutaj ciekawostka: potrafią pochłoną wilgoć sięgającą nawet do 30 % swojej masy. Dlaczego? Bo włókna merynosowe mają pory (to dzięki nim wełna merino jest również przewiewna!). Przez nie właśnie wnika ta wilgoć. Dodatkowo nie bez znaczenia pozostaje fakt, że jakakolwiek woda na ich powierzchni – nie kondensuje, a odparowuje.
Wełna merino dla dzieci jest idealna, nie podrażnia.
- Można ze spokojem powiedzieć: zapobiega (albo chociaż zmniejsza ryzyko wystąpienia) wszelkim zmianom skórnym, które zdarzają się bardzo często u dzieci.
- Zapobiega przegrzaniu, w końcu posiada właściwości termoregulacji.
- Zapobiega przesuszeniu skóry, pomaga utrzymać prawidłową wilgotność.
- Zawiera lanolinę (pokryte nią są włókna wełny merino), która jest poszechnie znana ze swoich właściwości pielęgnacyjnych. Przecież jest składnikiem wielu kosmetyków! A tutaj mamy ją w pakiecie.
- Nie rozwijają się na niej roztocza, grzyby – dzięki jej właściwościom.
Tyle w teorii. Tak naprawdę można powiedzieć w skrócie: wełna merino dla dzieci jest pewnikiem spokojniejszego snu. Skóra oddycha, kocyk wspomaga termoregulację i zachowanie właściwej wilgotności. Nie ma szans, żeby maluszkowi zrobiło się najpierw za ciepło a później za zimno (co może się już przydarzyć np. przy poliestrze). Osobiście jestem tym konkretnym kocykiem urzeczona, bezdyskusyjnie.
Pomijam już zupełnie kolor, który kryje w sobie historię. Mocno wahałam się między ukochanym szarym a tym. Zastanawiałam się naprawdę długo, aż w końcu zdecydowałam: karmel! Cieplutki odcień dla małej Szefowej, tak jakoś przyjemniej mi się kojarzył tym razem ten odcień. Uwielbiam go od momentu rozpakowania. Mięciutki, milutki, delikatny, piękny!
Dokładnie otula, nie jest sztywny i nie ma problemu z ułożeniem go, jak to się często zdarza. Nadaje się na poranne spacery w chłodzie, ostatnio ląduje również na noc w łóżeczku. W zasadzie stał się wiernym towarzyszem, który towarzyszy nam o każdej porze dnia i nocy. Wcześniej używałyśmy dwa kocyki bawełniane i jeden otulacz, aktualnie od jakiegoś czasu leżą w szufladzie – nie mam nawet potrzeby po nie sięgać.
Sama bym chciała taki mieć. Wielki, którym mogłabym się otulać wieczorami na tarasie latem i zimą w fotelu, z książką. Taki przytulaśny gigant, dzięki któremu mogłabym wywalić nasze dotychczasowe, przypadkowe łupy przypadkowych promocji – jeszcze nim oboje się poznaliśmy. Tak, tak. Nasze dwa koce mają taką właśnie historię. Kupiłam je w sieciówce za bezcen, służą już wiele lat ale idealnie nie są. Przypadkowe, owszem. I nic ponad to.
W przypadku najmłodszych – o tej przypadkowości nie może być mowy.
PS Tekst powstał we współpracy z marką Humble Bumble.
Marianna
Bardzo fajny felieton 🙂 dużo się dowiedziałam o wełnie Merinos. Będę szukać i spróbuję zrobić kocyk dla wnusi. Pozdrawiam serdecznie. Marianna.💐
mama-sama.pl
Dziękuję bardzo! Powodzenia! 🙂