Detale do domu, które potrafią zwrócić uwagę

Uwielbiam detale. Nie tylko detale do domu. Podziwiać je. Chwytać w kadrze. Komponować ze sobą. Nie przepadam za ich nadmiarem, cenię sobie powtarzalność, spójność, przywiązanie. Zatrzymajmy się na krótki moment przy tej spójności. Czy musi ona oznaczać tyle, co „jednolita”? Oczywiście, że nie. Powiedziałabym tutaj nawet: wręcz nie powinno.

Nawet w sytuacji, gdy utrzymamy całe wnętrze w jednym kolorze – mamy do czynienia różne odcienie, rozmiary, faktury, funkcje. Osobiście lubię oglądać zwłaszcza te wnętrza, gdzie mamy doskonały stonowany duet dwóch kolorów, jakiś określony styl – albo kompozycję kilku, utrzymanych jednak w takiej kojącej spójności. I gdzieś w tej spójności… mamy coś. To coś zwraca uwagę, jednak w sposób absolutnie nienachalny. Detale do domu bywają nad wyraz zachwycające, zwłaszcza gdy umiejętnie je dobieramy, śmiało stawiając na to, co funkcjonalne i piękne zarazem.

Jak wybrać detale do domu, które zwracają uwagę?

Na dobry początek – przykład z naszego salonu. Uwielbiam białe komody! Nic więc dziwnego, że taką właśnie mamy i służy nam już kilka ładnych lat. To jedyny mebel do przechowywania w części wypoczynkowej. Komoda pełni funkcję schowka na wszelkie koce, ręczniki, i tak dalej. Jednocześnie jest istotnym elementem estetycznym, stanowi główny punkt na tle białej ściany. Pierwotnie miała czarne uchwyty, niemal od razu wymieniłam je na takie w kolorze złotym. Obok komody stanęła lampa podłogowa, z podstawą również w odcieniu złota. Na ścianie dwa obrazu black&white. I już. Prostota i delikatność. Detale w postaci uchwytów, lampy, obrazów, które doskonale komponują się z bazą w postaci tej właśnie komody.

Ale gdy spojrzymy już obok – widzimy wyróżniającą się różową welurową sofę, wielki puszysty dywan, a tuż za nimi kąt biurowy, który znów doskonale pasuje do całości, do tej białej komody, i do tych złotych detali. Niezmiennie myślę o welurowym fotelu na złotych nogach, który stanąłby przy biurku. Póki co jednak wciąż nie znalazłam wystarczająco dużo czasu i wagi, aby go szukać.

Pozostając w salonie – często widuję w inspiracjach biokominki, które również wyglądają wyjątkowo ładnie, jeśli tylko odpowiednio wystylizujemy je odpowiednio we wnętrzu. Eleganckie i bardzo wygodne rozwiązanie, które nie wymaga instalacji kominowej, co tylko upraszcza decyzję o posiadaniu go w swoim domu. Możemy wybrać te całkowicie minimalistyczne, które doskonale dopasowują się do niemal każdego stylu. Mamy również nowoczesne – a gdzieś zupełnie po drugiej stronie… zdobione, zachwycające mnogością detali.

A co w przypadku, gdy mamy salon z aneksem kuchennym? Zamiast wyodrębnionego pomieszczenia – są dwa, które łączą w sobie wiele ról każdego dnia. Chcielibyśmy, aby całość wyglądała niezwykle spójnie, jednocześnie szukając jakichś wyróżników, które przyciągają wzrok. Chcielibyśmy też w jakiś sposób rozdzielić taką przestrzeń, możliwie funkcjonalnie i estetycznie. Przykład? Wyspa! Wyspa kuchenna to zawsze świetny pomysł, pod warunkiem że mamy wystarczająco dużo miejsca na nią i… pomysł. Jeśli przejrzymy sobie inspiracje wnętrzarskie z wyspami kuchennymi w roli głównej – przekonamy się o tym, jak różnorodne mogą być. Są przecież jeszcze hokery i stołki barowe! Doskonałe uzupełnienie stylizacji kuchennej wyspy. Mogą być zarówno spójnym składnikiem – jak i wyróżniającym się detalem. Z charakterem, który zwraca uwagę już od pierwszego wejrzenia!

Wyspa kuchenna to coś, o czym marzę… od zawsze!

Wykończenie wyspy dokładnie takie, jakim zachwycałaby kuchnia. Wszystko doskonale ze sobą współgrające. Jedyny kontrast? Właśnie hokery. Nogi w tym samym odcieniu, co kuchenne uchwyty – siedziska jednak w zupełnie zaskakującym kolorze. Różowym! Tak, różowe stołki na złotych nogach to coś, co jestem w stanie sobie wyobrazić w tej minimalistycznej kuchni idealnej.

Do czego dążę? Do tego, że jeśli zbierzemy się teraz w 10 osób i każdy z nas otrzyma kuchnię dokładnie tego samego projektu – ale bez detali! Tylko fronty, blaty, układ. To, co za szklanymi drzwiczkami. To, co na blacie. To, co obok wyspy. To, co na frontach. Wszystko to… każdy dobiera po swojemu! Jaki uzyskamy efekt? Oczywiście, 10 zupełnie różnych kuchni. Baza w postaci projektu X – stanie się płótnem dla finalnego dzieła, czyli naszej kuchni idealnej. Takiej, która dla każdego z nas – będzie oznaczać coś zupełnie innego.

Każdy z nas ma inny gust. Każdy z nas lubi coś zupełnie innego. Aktualnie mamy tak szeroki wybór wszystkiego, że każdy powinien znaleźć coś idealnego dla siebie. Bez zważania na to, co wybierają inni. Inspirujmy się, nie oceniajmy!

 

PS Artykuł powstał we współpracy afiliacyjnej z

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *