Czasami patrzymy, jak ktoś spełnia nasze marzenia – ale czy na pewno?

Nie pozwól, aby ktoś spełniał twoje marzenia! Znasz to hasło? Pojawia się dość często, jako motywator do realizacji celów. Mielibyśmy robić wszystko, aby je osiągać, zamiast patrzeć jak robią to inni. I wiesz co…? Kiedyś tak to odbierałam. Dokładnie tak! Realizować, działać, planować – zamiast tylko obserwować, jak robią to inni. 

Jak patrzę na to dziś? Dziś mówię: nasze marzenia – podobnie jak my – po prostu się zmieniają!

Bo pomyśl tylko: czasami marzymy o czymś, co jest dla nas aktualnie ważne, tak zwyczajnie. Później zmieniają się okoliczności, możliwości, my – zmieniają się również te marzenia. Może się również okazać, że nasze aktualne marzenia – nie są trafione. Gdzieś po drodze dociera do nas, że tak naprawdę marzymy o czymś zupełnie innym. I to również jest naturalne, całkowicie!

Kiedyś miałam wiele marzeń!

Przeglądałam całkiem niedawno jeden ze swoich plannerów-notatników, które towarzyszą mi na co dzień od prawie zawsze. Na początku każdego zostawiam kilka pustych stron i tam dopisuję – i wykreślam! – na bieżąco cele i poniekąd właśnie, marzenia. Wiesz, jak wielka różnica jest pomiędzy tym, co zapisywałam ileś lat temu, a tym co mam zapisane obecnie…? Nie mogę powiedzieć, że aktualne zapiski są bardziej realne. Bo nie są. Mam po prostu inne spojrzenie na świat. Mam zupełnie inne doświadczenia, niż wtedy. Mam też inne potrzeby.

Czy patrzenie, jak inni spełniają „nasze” marzenia – jest naprawdę tak niepożądane? A co, jeśli nas to motywuje, inspiruje, uczy? Albo wręcz przeciwnie – udowadnia nam, że to jednak nie było nasze marzenie? Wielokrotnie się o tym sama przekonałam! Chciałam czegoś, myślałam o tym, a im bliżej byłam – tym mniej byłam przekonana co do słuszności tego celu. Albo raz określony cel – zmieniał po drodze swój kształt, szczegóły, drogę do niego. 

Każdy z nas ma jakieś marzenia.

Nie są one unikatowe.

Przykład? Na czyjejś liście marzeń – jest torebka Lady Dior. I takich osób jest ileś tam. Ktoś realizuje takie marzenie szybciej, ktoś inny później, jeszcze ktoś inny o tym opowie i zdradzi detale z użytkowania, które wystarczą, abyśmy zmienili zdanie i zrezygnowali z tego marzenia. Nie dlatego, że nie udało się go zrealizować, a dlatego że – dzięki komuś, kto już je spełnił – przekonaliśmy się o jego nietrafności.

Często widzimy finał.

Nie dostrzegamy drogi.

I to jest szalenie ważne, musimy o tym pamiętać! Widzimy, jak ktoś odbywa właśnie podróż życia. Pomijamy, ile przygotowań i kosztów – taka podróż kosztowała. Widzimy, jak ktoś kupuje torebkę od projektanta. Nie widzimy, ile czasu poświęcono na zdobycie jej, uprzednio na nią zarabiając. Lubię tutaj powtarzać, żebyśmy widząc czyjąś scenę – nie porównywali do niej swoich zaledwie kulis. Bo zazwyczaj tak właśnie jest, że wszelkie próby, porażki, zmiany, trudy – nie są widoczne dla wszystkich z zewnątrz, dopiero właśnie ten spektakularny sukces, finał, efekt, zrealizowany cel.

I wówczas może się okazać, że nasze marzenie, które miało z góry założony jakiś czas i koszt, zaczyna wiązać się z dodatkowym i czasem, i kosztami. I nie ma absolutnie nic złego w tym, jeśli uznajemy ten koszt za zbyt wysoki.

Marzenia potrafią nas zmienić,

niekoniecznie zgodnie z planem.

Czasami nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie dokładnie zmiany – przyniesie realizacja naszego marzenia. Może się okazać, że po prostu nas zmieni i to na tyle, że w jakimś stopniu przestaniemy „odpowiadać” innym ludziom z naszego otoczenia. Całkiem niedawno przeczytałam gdzieś, że to również jest dość naturalne. W naszym życiu zbliżamy się do innych, od innych oddalamy. Jakieś relacje się umacniają, inne po prostu się kończą. Niezależnie od tego, czy ma to związek z naszymi marzeniami, czy z czymkolwiek innym – tak się po prostu dzieje. Zmieniamy się. Wszystko się zmienia.

I wracając tutaj znów do marzeń – nie obawiajmy się tego, że mogą nas zmienić, jeśli nam naprawdę zależy. A jeśli koszt jest za wysoki, zmiany nie do zaakceptowania – po prostu te marzenia porzucajmy, zmieniajmy, odkładajmy. Marzenia są wspaniałą odskocznią, nie są przecież jednak obowiązkowe! Nie istnieje również żaden zestaw wytycznych co do tego, które marzenia warto realizować, a które nie.

Jest ich mniej więcej tyle, ilu ludzi. Spójrz tylko! Nawet, jeśli jest dwoje ludzi, z dokładnie takim samym marzeniem, to droga każdej z tych osób do spełnienia – jest już zupełnie inna.

Marzenia i ich realizacja – rozwijają?

Tak, zgadzam się z tym! Określenie sobie jakiegoś celu, droga do niego, czerpanie nauki z efektu, zmiany i refleksje – to wszystko jest wspaniałym doświadczeniem. Uważam jednak dzisiaj, że na równi z samą realizacją marzeń – również proces zmian i odpuszczania, jest bardzo wartościowy. Jesteśmy otoczeni, bardzo często, ogromnym ładunkiem pozytywności.

Czytamy motywujące historie i jesteśmy przekonywani, że możemy tak samo. Później czujemy się niewystarczający, słabi, gorsi, skoro nam to samo nie udało się w podobnym stylu. Pomijamy fakt, że mieliśmy zupełnie inne zaplecze, możliwości, czas, otoczenie.

Inni nie spełniają naszych marzeń.

Spełniają swoje. W swoim stylu. Nawet wtedy, gdy w ich efekcie widzimy swoje marzenia – najprawdopodobniej mają zupełnie inną historię, inne kulisy, inne możliwości, które na to pozwoliły.

Spełniają swoje. Nie oznacza to wcale, że my nie możemy spełnić swoich. To, że ktoś zrealizował podobne – nie oznacza wcale, że my nie możemy dokonać czegoś podobnego.

Spełniają swoje. Jeśli ich efekt Cię motywuje i utwierdza w przekonaniu, że chcesz czegoś podobnego – dąż do spełnienia. Jeśli ich efekt pokazuje Ci, że jednak chcesz czegoś innego – zrezygnuj, zmień, po prostu!

Nie mów więc tak, nie myśl!

Zanim powiesz, że inni spełniają Twoje marzenia, a Tobie pozostaje tylko patrzeć – zastanów się. Czy na pewno tak właśnie jest? Czy tak właśnie czujesz? Czy zależy Ci na tym marzeniu na tyle, aby dalej do niego dążyć? Czy ono jest w ogóle aktualne? Czy patrząc na czyjś efekt – bierzesz pod uwagę również jego drogę, koszty, czas? Nie traktuj siebie zbyt surowo, pozwalaj sobie na dążenie i realizację w swoim tempie, bez oglądania się na innych. Czyjeś sukcesy Cię motywują, inspirują? Wspaniale!

Pisząc ten tekst – trochę się wzruszam. Ktoś mi bliski – właśnie spełnia ogromne marzenie, życiowe wręcz. Znam wyboistą drogę i długi czas, trzymałam kciuki za taki wynik, cały czas. Dziś widzę wielką radość i spełnienie. To piękne. To… inspirujące. 

Sama dziś spełniam marzenia, które kiedyś traktowałam w kategorii „co by było, gdyby…”. Dzisiaj to „gdyby” przerodziło się w codzienność. Tylko ja znam drogę, ilość łez, nieprzespanych nocy i… ilość decyzji o porzuceniu tego w cholerę. Nie porzuciłam. Spełniłam. Spełniam. Jestem.

Mam też wiele marzeń, które wykreśliłam niespełnione.

Dziś ich nie chcę, nie potrzebuję, nie wyobrażam sobie.

I to akceptuję.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *