Paryż. O codziennym życiu nad Sekwaną… | K. Fałat

Paryż! Romantyzowany w filmach, pożądany kierunek weekendowych wyjazdów – zwłaszcza dzisiaj, gdy możemy upolować bilety lotnicze w naprawdę atrakcyjnych cenach. Jest całkiem sporo grono osób, które przynajmniej raz do roku latają do Paryża, wypiją kawę w uroczych paryskich kawiarenkach, zrobią kilka zdjęć, pochodzą paryskimi ulicami i już, wystarczy.

Sama wierzę, że w końcu odwiedzę Paryż, wypiję kawę na wynos, siedząc na jakimś murku z widokiem na wieżę Eiffle’a, zjem coś pysznego w kawiarni ze stolikami na zewnątrz. Na ten moment kłóci się to z moją zasadą „do dwóch godzin drogi od domu”, ale pozostaję pełna nadziei na to, że nasze rodzicielstwo wzbije się w końcu na wyżyny i takich możliwości. Ale nie o tym dziś!

 

Cudowna, potężna i piękna stolica Francji to po prostu duży, tętniący życiem, pełen ludzi ośrodek, w którym wszystko może się zdarzyć. 

 

Paryż albo się kocha, albo nienawidzi?

Jak to już bywa w tych naszych social-mediach, od jakiegoś czasu można odnieść i takie wrażenie. Jedni wrzucają przepiękne #aesthetic i #parisianvibes zdjęcia, inni narzekają na wszechobecne śmieci i co tam jeszcze. Nie byłam, więc się nie wypowiem subiektywnie, ale muszę coś tu dodać od siebie! Zawsze, i ze wszystkim, będzie przecież tak, że każdemu podoba się coś zupełnie innego. To po pierwsze. Trudno o ideały. To po drugie. Dopóki sami nie spróbujemy – nie powielajmy czyichś opinii. To po trzecie.

I właśnie teraz, właśnie w tym momencie – przechodzimy do autorki książki Paryż. O codziennym życiu nad Sekwaną z książką i bagietką pod pachą – Klaudia prowadzi swój profil na Instagramie, pokazując życie w Paryżu od środka, takie zwyczajne, codzienne, przyziemne. Takie, w którym musi jeść, pracować, chodzi na pilates, zakupy i obiady w knajpkach. Takie – bez dwóch zdań – zwyczajne. I to jest wspaniałe! Możemy zobaczyć jak wygląda codzienność w Paryżu. Po prostu codzienność.

Zakochałam się w jej relacjach, z przyjemnością je oglądam i pytam siebie: czy mogłabym tak żyć? Książkę kupiłam z banalnego i egoistycznego powodu: kocham czytać, wciąż czytam za mało dla siebie, dla przyjemności i któregoś dnia po prostu siadłam i zamówiłam sobie kilka książek, które chciałam – tak po ludzku chciałam – przeczytać. Pierwszy raz czytałam ją, oczekując pod gabinetem terapeuty, na swoje dziecię. Wyciągnęłam ją z torby i chodziłam po korytarzu, czytając. Mało tego! W słuchawkach płynęła kojąca muzyka, czas płynął niemiłosiernie szybko, kolejne strony, kolejne kartki. O, połowa przeczytana!

Sięgnęłam po ten tytuł z czystej ciekawości – w końcu wydawać by się mogło, że akurat o Paryżu – to powiedziano już chyba wszystko! Muszę to jednak podkreślić: bardzo przyjemnie zaskoczyła mnie ta książka. Zupełnie inne spojrzenie, oparte przede wszystkim na praktyce, na autentycznych realiach. Nie znajdziemy tutaj powielania stereotypów, nie znajdziemy też romantyzowania.

Konkrety. Fakty. Napisane lekko, szczegółowo, ciekawie, śmiało można powiedzieć: wciągająco. Klaudia zamieszkała w Paryżu lata temu i jak sama mówi, nigdzie się na razie nie wybiera. Opowiada nam Paryż w taki sposób, że możemy poznawać go dokładnie tak jakbyśmy sami tam byli, doświadczyli, poznali. Spacerowali. Jedli. Obserwowali. Próbowali.

Czy w Paryżu łatwo znaleźć lokum?

A pracę? 

Ile kosztuje życie w Paryżu? 

Kiedy Paryż pustoszeje? 

Na te, i na wiele innych pytań – znajdziemy tutaj odpowiedź. Książka jest też bardzo ładnie, estetycznie wydana. Pastelowa w detalach, urozmaicona zdjęciami. Nie za duża, nie za mała – w sam raz, aby wrzucić do torebki. Jeśli kiedykolwiek uda mi się trafić do Paryża – z całą pewnością do niej wrócę. Albo jeszcze wcześniej, dla przyjemności!

 

Artykuł zawiera linki afiliacyjne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *