Odpowiedzialność społeczna influencerów

Scrollujesz Insta. Mhm, ten szampon to musi być niezły – jakie ona ma piękne włosy! Kupię, będę mieć takie same. Sam szampon wystarczy. Kto by się tam przejmował innymi czynnikami? Jedziesz dalej. Szafka nocna. Mhm, w sumie twoja obecna ma już trzy miesiące. Może pora na zmianę? Taka szalenie fotogeniczna! Ooo, Stories. Fotelik samochodowy uniwersalny do bólu? O kurczę, nie miałaś pojęcia o istnieniu takich! To już nie trzeba dopasować do auta i dziecka? No zaraz, przecież ona ma tylu obserwujących – nie może się mylić. I kupujesz ten fotelik. Przez Internet. A później dziwisz się, że na kanapie twojego samochodu leży jakoś inaczej niż na tamtym w Stories. Tak samo dziwisz się, że ten cudowny szampon nie odmienia twoich włosów. Szampon i fotelik – dwie kwestie, zupełnie różnej rangi. Zadbane włosy a zdrowie i życie dziecka. W obu przypadkach wskazana byłaby odpowiedzialność społeczna influencerów, której w podanych (wymyślonych na poczekaniu ale jakże realnych!) przykładach zabrakło. 

Bo wiesz – mogło być tak, że ona tego szamponu tak naprawdę nie używa a jej włosy to efekt regularnych zabiegów fryzjerskich. Bo wiesz – ta druga nie musi mieć pojęcia o tych fotelikach, opowiada pierdoły bo ma przypadkową współpracę z tą marką. Szkoda tylko, że w obu przypadkach jest to współpraca szalenie nieautentyczna, skrajnie nieodpowiedzialna. Nie powinna mieć miejsca. Nie chodzi o to, ile na tym zarobiły. Nie chodzi nawet o to, czy one serio kiedykolwiek tych produktów użyją. Odpowiedzialność społeczna influencerów to coś, co powinno być automatyczne, oczywiste. Nie wypowiadać się na tematy, o których pojęcia nie mamy i na które nie umiemy nic sensownego powiedzieć. Jeżeli się pomylimy i ktoś zwróci nam uwagę – być otwartymi na wiedzę, korzystać z niej i się poprawiać.

Wpływ mediów społecznościowych jest wielki.

Działają dzisiaj przede wszystkim opiniotwórczo, nierzadko konkretne osoby stanowią przecież autorytet czy motywację. Dzięki takiej sile social-media, jest szansa by mogły one zarazem… edukować. Wskazywać właściwą drogę, poprawne wzorce i inspirować w sposób pozytywny. Nie mówię, że każdy ma uczyć. Bo nie każdy się do tego nadaje, jasna sprawa. Ba! Nie każdy powinien to robić. Wiem, że wielu mamy teraz samozwańczych coachów, trenerów, szkoleniowców, guru i innych. Czasami jednak za rozdmuchaną otoczką, nie stoi żadna merytoryka. Ale też nie musi stać.

Do jednych twórców przychodzimy po inspiracje modowe, do innych po czysty lifestyle, jeszcze u innych szukamy wartości i wiedzy. Najważniejsze jednak by w żadnym przypadku nie było mowy o dezinformacji.

Wystarczyłoby pilnować, żeby tworzony i udostępniany content – był sprawdzony, przemyślany i merytorycznie poprawny. Tylko tyle i aż tyle. Sama często powtarzam, że mam dzieci ale nie jestem specjalistą. W pewnych kwestiach pozostaję nieugięta, jednak cała posiadana wiedza – jest zasługą sięgania do odpowiednich źródeł. I przekazując ułamek tej wiedzy w pokazywanym ułamku swojej codzienności – staram się dbać o rzetelność. Dlatego nie znajdujecie u mnie recenzji naszych fotelików, mimo że o bezpieczeństwie dzieci w podróży mogłabym mówić i mówić. Nie chcę jednak, żeby ktoś przeczytał tutaj recenzję naszego modelu fotelika i bez namysłu kupił taki sam, bez mierzenia do dzieci i samochodu. Tak samo nie wyobrażam sobie recenzji mleka modyfikowanego, którego dobór i każdorazowa zmiana powinny być konsultowane z pediatrą – nie z blogerką w sieci. Tak samo nie wyobrażam sobie recenzji leków dla dzieci – to powinno być w ogóle zakazane, moim zdaniem. Absolutnie nigdy nie powinno się lokować wszelkich lekarstw, suplementów czy innych środków dla dzieci. Nie wiemy, z jakimi odbiorcami mamy do czynienia. Nie wiemy, jak duży wpływ na nich mamy. Nie wiemy, czy nie pójdzie ktoś do apteki i nie kupi tego bezmyślnie, bez konsultacji z lekarzem i nie poda swojemu dziecku. Mam nadzieję, że kiedyś zaczniemy rozróżniać inspirację (ten krem jest całkiem fajny, ta sukienka się sprawdza) od dezinformacji (ten fotelik jest uniwersalny, ten lek jest jedynym słusznym wyborem). 

Odpowiedzialność społeczna influencerów nie jest zależna od zasięgów.

Jeśli w jakiejś materii zmieniliśmy zdanie i podejście do czegoś, nie bać się o tym mówić. Zmieniamy się, rozwijamy, poszerzamy horyzonty i zmieniamy tok myślenia. Tylko krowa zdania nie zmienia! Nie obawiajmy się więc reakcji odbiorców na zmiany postrzegania pewnych kwestii. To zupełnie normalna sprawa. Koniec kropka.

I teraz ważne: niezależnie od naszego zasięgu. Nieważne, czy mamy tysiąc obserwujących – czy sto tysięcy. Nieważne, czy tworzymy treści w mocno skonkretyzowanej tematyce – czy też prezentujemy totalny, różnorodny lifestyle. Zasięg nie jest ważny. Wystarczy, że choć jedna osoba nie powieli błędnego wzorca. Wystarczy, że choć jedna osoba zreflektuje się i poprawi błędy, widząc u nas odpowiednią treść. Bądźmy odpowiedzialni za treści zawsze, niezależnie od rozmachu i pobudek prowadzenia kanałów w social-media. 

Jakiś czas temu była taka akcja: influencerzy na swoim Instagramie mieli wrzucić zdjęcie z kubkiem kawy danej stacji benzynowej i opowiedzieć o ich przedsięwzięciu, ściśle związanym z bezpieczeństwem w podróży. Akcji towarzyszył oczywiście konkretny hashtag. Gdy prześledziło się te nieszczęsne posty pod tym hashtagiem – można się było nieźle zdziwić. Dzieci wsadzone w foteliki w kurtkach. Albo niezapięte wcale. Podobne widoki wstrząsały, zwłaszcza że w całym projekcie chodziło o temat… bezpieczeństwa.

Wybrano tych, którzy mają wielu obserwujących – po części zrozumiała taktyka. I o zgrozo – spośród tych ogromnych ilości „fanów”, w komentarzach pojawiały się ledwie pojedyncze głosy o nieprawidłowościach ze zdjęć. Na nie z kolei odpowiadano w stylu: to tylko do zdjęcia, to tylko pod domem, to tylko coś tam. Nie, nie o to w tym chodzi. Ustalmy sobie to, co najważniejsze w publikowaniu czegokolwiek w sieci:

  1. Jesteś za to odpowiedzialny. Dlatego piętnaście razy zastanów się, zanim wrzucisz zdjęcie upokarzające twoje dzieci, rodzinę. Dlatego piętnaście razy zastanów się, zanim coś napiszesz. Dlatego absolutnie zawsze zastanów się, nim klikniesz przycisk publikacji.
  2. Jesteś za to odpowiedzialny. Dlatego zawsze miej na uwadze, że ktoś może zacząć naśladować twoje nierozważne zachowanie. Dlatego zawsze miej na uwadze, że w jakimś stopniu możesz dawać przykład. Dbaj, żeby to był dobry przykład. Zawsze i bez wyjątku. 

Wiem, obserwujemy trend autentyczności.

I o nim napiszę następnym razem. To temat zbyt obszerny by zamknąć w jednym akapicie. Jednak nie zapominajmy o jednym: autentyczność nie równa się niedbałości, udowadnianiu czegoś na siłę czy masowości. Autentyczność to spójność wizerunku z treściami. Odpowiedzialność społeczna influencerów powinna w dużej mierze na takiej autentyczności się opierać, nie uważasz? Nie powinno być w niej miejsca na sytuacje typu tych z kubkiem kawy i niezapiętymi pasami (jak opisana wyżej). Nie powinno być w niej miejsca na kopiowanie innych. Byłoby szalenie nudno, gdybyśmy się nawzajem naśladowali. Bądźmy sobą, bądźmy przy tym różnorodni. Każdy jest inny i zupełnie inną społeczność może stworzyć wokół siebie. I to jest fajne, pamiętaj! 

I najważniejsze: jesteśmy dorośli, jesteśmy decyzyjni. Jeśli jakiś kanał lub osoba – nam nie odpowiadają, po prostu przestańmy obserwować, czytać, oglądać. Nikt nikogo nie trzyma nigdzie na siłę. Wystarczy przestać tracić czas na coś, co nic nie wnosi do naszej codzienności, nie interesuje nas, być może zwyczajnie irytuje lub frustruje. Jesteś przeciw nagrywaniu Stories podczas jazdy samochodem? Nie obserwuj ludzi, którzy to robią. Jesteś przeciw wrzucaniu zdjęć ośmieszających dzieci? Nie obserwuj ludzi, którzy to robią. Jesteś przeciw masowym recenzjom przypadkowych produktów? Nie obserwuj ludzi, którzy to robią. Znajdź swój kawałek Internetu i go uwielbiaj! Odwiedzaj z przyjemnością, czerp jakąś wiedzę lub inspirację, niech kojarzy ci się pozytywnie. To takie proste!

 

 

6 comments

  1. Marlena

    Ja regularnie czytam bloga „Matka jest tylko jedna”. Daje mi siłę do wychowywania bliskościowego. Podoba mi się negowanie wszelkiego rodzaju przemocy, nie tylko wobec dzieci i dbałość o prawa ludzi, w tym prawo autorskie, które w Internecie też obowiązuje.

  2. Ania

    Bardzo ważny i potrzebny wpis! Przypadkiem na Instagramie trafiłam na influenserkę (znaną z telewizji). Reklamuje regularnie środki odchudzające (które w rzeczywistości są przeczyszczające). Ktoś się jej zapytał, „czy to bezpieczne używać ich regularnie przez długi czas”. Właścicielka profilu odpowiedziała wymijająco „jak widać są efekty, więc polecam!”. Napisałam wiadomość,że kuracje tasiemcem i tabletkami z narkotykami też są skuteczne,ale nie są bezpieczne. I że dłuższe stosowanie środków przeczyszczających nie jest zbyt dobre dla zdrowia. Dostałam odpowiedź,że jestem śmieszna!bo te tabletki produkuje duża firma,i że gdyby były niebezpieczne to by nie było ich na rynku! Zanim mnie zablokowała,wrzuciła post,że niektórzy próbują jej wmówić coś,a ona swój rozum ma i jest pewna,że te tabletki działają („co widać po mojej przemianie!”). I znów ani słowa o bezpieczeństwie ….

    1. mama-sama.pl

      Nie do wiary.
      Kiedyś RAZ zwróciłam uwagę na fotelik (nawet nie zwróciłam, co spytałam na zasadzie „czy wiesz” w wiadomości prywatnej, nie publicznie), był to typowy anty-mandat. W ramach współpracy, wychwalany pod niebiosa, o zgrozo! Kilkadziesiąt tysięcy obserwujących. Zostałam zjechana i zablokowana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *