Aktualnie w Internecie chwalimy się dosłownie wszystkim: posiłkami, treningami, podróżami, ubraniami, wnętrzami, dziećmi, partnerami czy makijażami. W chwili przeniesienia swojego życia w dużej mierze do sieci – pojawia się to pytanie właśnie. Czy łatwo jest chronić wizerunek swojej rodziny? Oczywiście, że tak. Wystarczy ich nie pokazywać w tym Internecie. Być może za chwilę znajdzie się ktoś, kto powie: łatwo mówić, przecież wszyscy tak robią, przecież nie będziemy gorsi, przecież to norma! Wydawać by się mogło, że każdy teraz chce za wszelką cenę wykrzyczeć światu: zdobyłem, mam, posiadam, jestem! Dobra, co kto lubi, co kto woli. Tacy jednak jesteśmy. W różnym stopniu ale jednak chcemy się chwalić. Jedni wakacjami, inni samochodami, jeszcze inni całą swoją codziennością. A gdzieś w tym wszystkim te zdjęcia dzieci w Internecie też mamy.
To nie tak, że ja nie pokazuję dzieci tylko tutaj na blogu, czy na Instagramie. Na naszych prywatnych profilach w social-media również tego nie robimy. Nie wrzucamy tam również wakacji ani niczego podobnego. Takie zdjęcia umieszczamy w rodzinnych albumach. Ja wybrałam taką a nie inną drogę i czasem się pokazuję, na co dzień bazując jednak głównie na detalach – nie chcę narzucać tego swojej rodzinie. Decyzję o niepublikowaniu zdjęć dzieci w sieci, podjęłam jeszcze przed narodzinami Małego Człowieka. I z biegiem lat – to się nie zmieniło. I nie zmieni. Dorosną, będą mogły decydować same – wówczas zdecydują w pełni świadomie.
Zdjęcia dzieci w Internecie: aspekt prawny.
art. 81. ust. 1 ustawy o prawie autorskim:
1. Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
2. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku:
1) osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych;
2) osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.
Podsumowując? Wizerunek dziecka jest chroniony prawem. Wizerunek jest jednym z dóbr osobistych człowieka i każdemu z nas przysługuje prawo do ochrony wizerunku (Dz. U. z 2014, poz. 121). Tutaj w zasadzie nie trzeba nic więcej tłumaczyć, sprawa jest jasna. Gorzej z interpretacją, jeszcze gorzej z przełożeniem tego na życie codzienne. W świetle prawa dzieci nie dysponują pełną zdolnością do czynności prawnych. Co to oznacza? Nie mogą one same rozporządzać swoimi prawami, co z kolei powierzono ich rodzicom lub opiekunom prawnym, aż do momentu osiągnięcia przez podopiecznych pełnoletniości.
I teraz ciekawostka: biorąc pod uwagę wykonywanie władzy rodzicielskiej, zgoda jednego z rodziców na rozpowszechnianie wizerunku dziecka – jest wystarczająca. Na tym jednak nie koniec. Co w przypadku, gdy rodzice mają zupełnie inne podejście i np. jeden rodzic nie zgadza się na publikację tegoż wizerunku? Ten drugi musi to uszanować i zaprzestać podobnym działaniom. Z tego samego powodu – przedszkola czy szkoły, muszą mieć zgodę przynajmniej jednego z rodziców by móc publikować zdjęcia naszych dzieci.
Wielu prawników jest nawet zdania, że osoba widniejąca na zdjęciu – powinna zgodzić się na taką publikację. Jeśli tej zgody nie można uzyskać (bo mowa np. o niemowlęciu) – zdjęcia nie powinny być publikowane.
To bardzo niepopularne podejście. Zdecydowanie częściej możemy usłyszeć od rodziców, że czują się decyzyjni w tej kwestii. Na tyle by uznawać, że dziecko będzie samodzielnie decydować o sobie, będąc już bardziej świadome. Bardzo często spotykanym (chociażby na Instagramie) komentarzem matki bywa fakt, że kilkuletnie już dziecko nie chce tak chętnie pozować, jak było to możliwe w czasach niemowlęcych chociażby. Nie jest to śmieszne. Absolutnie. Sprowadzanie dziecka do nierozumnej laleczki, którą możemy fotografować i publikować do woli, dopóki samo nie zaprotestuje – jest zwyczajnie smutne.
Dlaczego mamy zostawiać dziecku internetowy ślad, nie wiedząc najważniejszego: czy ono będzie w ogóle chciało w tym internecie istnieć?
I nie, nie przekonują mnie argumenty: teraz mamy taki świat, w Internecie trzeba istnieć. Owszem, firma musi istnieć w sieci. Osoba publiczna musi istnieć w sieci. Pierwszy ząb twojego dziecka w sieci już istnieć nie musi. Jest na to społeczne przyzwolenie, nie ma jednak tutaj absolutnie żadnego przymusu.
#instamatki a zdjęcia dzieci w Internecie
Wizerunek tzw. #instamatki to tak naprawdę spora presja, wywierana każdego dnia na te matki, które są mniej odporne na podobne wpływy. Instamatki mają idealne, modnie ubrane, uśmiechnięte i ugodowe, bawiące się tylko najmodniejszymi zabawkami, jedzące zawsze zdrowo i przy czystym stole, dzieci. Nie wyobrażam sobie przebierać dzieci, aranżować stołu, sprzątać, robić pozowane zdjęcia a później odrzucać to na bok – i zachowywać się poza kadrem już standardowo. Zawodowo organizuję i koordynuję wiele sesji stylizowanych czy wizerunkowych. Nie biorę jednak pod uwagę angażowania w taki sposób swoich dzieci, do swoich własnych celów. Od lat powtarzam i powtarzać będzie: parenting bez dziesiątek zdjęć dzieci – to nadal parenting. Treść ma wartość, zdjęcie to jedynie otoczka i dodatek. Wierzę, że w końcu zostanie to zauważone.
Przykład? Wspaniała, merytorycznie wymiatająca blogerka parentingowa mataja.pl – nie znajdziesz u niej zdjęć jej dzieci w jakiejkolwiek sytuacji, ani pozowanej, ani z zaskoczenia, żadnej. Można? Można.
Zdjęcia dzieci w Internecie? Tylko z godnością!
Decydując się zamieścić cokolwiek w Internecie, musimy mieć na uwadze między innymi możliwość, że dane zdjęcie czy treść mogą stać się bardzo popularne. To po pierwsze. Mogą również być bez ograniczeń rozpowszechniane. To po drugie. Jeśli mamy publiczne ustawienia profilu w mediach społecznościowych, absolutnie każdy może z tego profilu skopiować czy też zapisać, cokolwiek by chciał.
Dorośli, publikując zdjęcie dziecka w sieci, powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, czy sami chcieliby być oglądani w takiej sytuacji, miejscu czy pozie.
RPD
Jakich zdjęć dzieci nie powinniśmy publikować w Internecie?
- Zdjęcia dzieci z innymi dziećmi. Jestem wyczulona na takie sytuacje i… spotykam je bardzo często. Matki nagrywające Stories czy wrzucające zdjęcia dzieci ze żłobka, przedszkola, klubu malucha, zajęć grupowych czy innych tego typu miejsc. Obok dziecka danej matki – gromadka innych, w pełni widocznych. Nie mamy absolutnie żadnego prawa publikować zdjęć czyichś dzieci.
- Zdjęcia w jakimkolwiek stopniu dziecko ośmieszające. Nie mamy prawa publikować zdjęć dzieci w sytuacjach dla nich niekomfortowych, zawstydzających czy intymnych. Nigdy. Nie ma tutaj miejsca na zdjęcia dzieci w samym pampersie, nago w baseniku, na nocniku, wysmarowanych po uszy jedzeniem czy błotem po wpadnięciu w kałużę.
- Zdjęcia świadectw, dyplomów, jakichkolwiek dokumentów dziecka. Nie wierzę, że trzeba to tłumaczyć – ale wciąż to się robi. Co roku, gdy przychodzi moment zakończenia roku szkolnego. W ten sposób niemal na tacy podajemy osobom niepowołanym, dane osobowe naszych dzieci. Nieodpowiedzialność wybija tutaj poza wszelką skalę.
- Zdjęcia dzieci bez ubrania. Normalnym ludziom nawet do głowy by nie przyszło, żeby w tego typu zdjęciach widzieć cokolwiek niezdrowego. Mamy jednak całe mnóstwo ludzi nienormalnych. I mając takowych na uwadze, pamiętajmy że z pozoru niewinne zdjęcia – mogą stać się obiektem ich zainteresowania.
- Zdjęcia dzieci z lokalizacją. Nie musimy informować całego świata, do którego przedszkola lub szkoły, chodzi nasze dziecko. Takie informacje powinniśmy zachowywać dla siebie.
Bezrefleksyjne otwieranie drzwi do prywatności, a nawet intymności dziecka sprawia, że prywatność czy intymność traci znaczenie, przestaje być wartością.
RPD
Kiedyś poproszono mnie o wywiad, właśnie w tym temacie.
Pytanie brzmiało: Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale jesteś inspiracją dla innych. Pokazujesz, że da się nie budować fejmu na dziecku. Co poradziłabyś młodym rodzicom, którzy biją się z myślami czy publikować zdjęcia dzieci w Internecie? I teraz po prostu zacytuję swoją ówczesną odpowiedź. Trzy lata, tysiąc zaangażowanych obserwujących na Instagramie i zmianę zawodu, później -moja odpowiedź brzmi dokładnie tak samo, teraz dodatkowo tyczy się jeszcze małej Szefowej:
Nie ulegać presji. Wiem, że instamatki, instadzieci i fejm to taka super sprawa! Ale serio – nie warto. Zerknijcie na nasz Instagram. Pokazuję kadry z naszej codzienności, ale nie ustawiam wszystkiego pod zdjęcia. Nie biegam na spacery z wózkiem w sukienkach koktajlowych i szpilkach, nie pokazuję B. czy Małego Człowieka w zamian za jakiś gadżet. To moje skarby, cały mój świat – dzielę się tym szczęściem z resztą świata, zachowując ich tylko dla siebie. O wiele lepiej, zdrowiej, bezpieczniej jest nie wrzucać zdjęć do Internetu i mieć czyste sumienie, że zrobiliśmy ile się dało, by ochronić bliskich.
PS Przypominam też: artykuł o rodzicach na TikToku.
Elka
Mam znajomą, która w czasie ciąży przysięgała, że nie będzie zamieszczać wizerunku swojego dziecka, że najwyżej wstawi zdjęcie nóżki albo rączki (; Nie powiem, że bombarduje swój profil zdjęciami dziecka, bo tego nie robi, ale zamieszcza je w rozmaitych konkursach na FB, żeby wygrać zapas kaszek albo laktator… Zdjęcia są ładne, ale nie wyobrażam sobie, by grać wizerunkiem dziecka, wstawiać je pod postami na publicznych profilach.
Patka
Sobie jaja robicie nic więcej.. Nikt nie ma prawa nikomu niczego zarzucać i narzucać .. Tyle.. Nie chcesz nie publikuj zdjęć. Ale nie broń tego innym… Są matki które starają się latami o dziecko. I kiedy traci nadzieję nagle jest bum i dziecko jest. Więc nie brońcie się cieszyć z tego co mamy i chwalic się tym…
mama-sama.pl
Nikt nikomu niczego nie zabrania.
Zdrowy rozsądek i umiar jednak jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Pozdrawiam ciepło!
Karola
W 100% zgadzam się z tym, że nie powinniśmy publikować zdjęć dzieci w sytuacjach nie komfortowych dla nich, takich które mogą być upokarzające czy wstydliwe … i nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie nie widzą w tym nic niewłaściwego…
Sama nie mam problemu z publikowanie na Fb zdjęć dzieci, ale zawsze są to zdjęcia godne. I są to zdjęcia bardzo rzadkie – nie lubię dodawać zdjęć z każdego dnia swojego życia, więc cokolwiek dodaję rzadko, z dziećmi jest ich siłą rzeczy jeszcze mniej.
Nie widzę nic złego w dodawaniu zdjęć dzieci w sieci, ale we wszystkim powinno się znać umiar, i zachować zdrowy rozsądek 🙂
mama-sama.pl
Umiar i rozsądek.
Przede wszystkim, dokładnie!
Justyna
Dziękuję za ten wpis, poruszyłam tą sprawę pisząc e-maila do żłobka, m.in. oburzyła mi publikacja zdjęć płaczącego dziecka ( i wcale na tym zdjęciu nie jest moje dziecko) żłobek tłumaczy, że nie robi pozowanych zdjęć wstawia wszystko naturalnie jak leci wg mnie bezmyślnie są robione zdjęcia, wstawiane z każdego dnia jak leci tylko dla łapek w górę i wzajemnej adoracji. W związku z moim e-mailem, że żłobek narusza godność dziecka, zacytowałam jakaś wypowiedź rzecznika, ma być spotkanie rodziców, boję się że polegnę 🙁 czasy są okropne.