Zielona sukienka midi

Opowiem Wam dzisiaj historię… sukienki. Historię niebanalną tak, jak niebanalna jest sama sukienka. Od prawie dwóch lat noszę ubrania JustSimplyDressed. Głównie szare i czarne. Sukienki, bluzę, t-shirt. Najzwyczajniejszy w świecie, nieskomplikowany basic – absolutnie spójny ze mną i moją codziennością. Wśród tych podobnych sobie odcieni – teraz króluje jeden wyróżniający się egzemplarz. Zielona sukienka midi. Dzisiaj powiem: sukienka na Sylwestra w domu. Miesiąc temu mówiłam: sukienka dla wedding plannera. Trzy miesiące temu mówiłam: sukienka na jesienny ślub i wesele. W przyszłym roku powiem: sukienka na wyjście do restauracji. 

Lubię mieć na wieszakach takie ubrania, które mogę zakładać wielokrotnie. Takie, które są na tyle świetnej jakości – by służyły zdecydowanie dłużej, niż jeden sezon. Ubrania, które nie przestają być modne – bo stanowią ponadczasową klasykę i uniwersalny basic. Nie będziesz wstydzić się za dziesięć lat zdjęcia, na którym jesteś w takiej stylizacji. Nie zadasz sobie pytania: co ja miałam na myśli, wkładając TO na siebie?

To sukienka na cały rok.

Fason, kolor i lekkość – nie narzucają tutaj noszenia tylko w określonej porze roku. Wyobraź sobie: sandałki na szpilce, ta sukienka, rozpuszczone rozwiane włosy i wesele w plenerze. Albo jeszcze inaczej: czarne botki na wysokim obcasie i płaszcz, w środku zimy. Restauracja przy plaży, szkolenie albo zakupy z rodziną. Wygląda zawsze dobrze, niezależnie od doboru dodatków i aktualnej okazji.

Kopertowa góra, lejący dół, rozcięcie na nodze i długi rękaw. Cztery elementy, które składają się na sukces tej sukienki. Wesele się nie odbyło, przełożone na cieplejsze miesiące a ona wciąż będzie odpowiednia. Nie pracuję teraz za wiele w terenie ale gdy znów zacznę – niejednokrotnie sprawdzi się i tam.

Jest zwyczajnie wygodna. Nosiłam ją już w kilku sytuacjach – za każdym razem niezawodna, jeśli mowa o komforcie. Długość nie przeszkadza, rękaw przyjemnie otula. Jakość nie ugina się pod użytkowaniem, ani praniem.

Zielona sukienka midi, może okazać się odpowiednim typem o każdej porze roku. Sama jestem nieco zdziwiona – w końcu to jedyne ubranie w mojej szafie, w takim kolorze! Na dodatek polubiona od samego początku. Owszem, dziewczyny z JustSimplyDressed – mają dokładnie ten sam model ale w czerni. W tym wypadku jednak nadal pozostałam przy tym wyborze. Może czarna jako druga, tego nie wykluczam. Ale ta w zieleni jest na tyle niebanalna (biorąc pod uwagę dość przewidywalną zawartość mojej szafy), że nie sposób sobie odmawiać jej przy szczególnych okazjach. I w zasadzie nie tylko wtedy. Zupełnie na co dzień – również się nada.

Jeśli będziemy jechać z mężem na zakupy i zaplanuję sobie, że przy tej okazji – zaproszę go na kawę. Jeśli będę przygotowywać przyjęcie weselne i pożądana będzie wygoda – a za kulisami czaić się będzie fotograf. Jeśli czekać mnie będzie podróż, z ważnymi spotkaniami na miejscu.

Za każdym razem otworzę szafę i zamiast standardowej czerni – mogę wybrać ją. Zielona sukienka midi w wersji basic to idealna propozycja, zamiast sprawdzonej czerni czy szarości. Zielona sukienka midi w wersji kopertowej to idealna propozycja, żeby wyeksponować dekolt, w sposób subtelny i elegancki. Zielona sukienka midi z rozcięciem na nodze to idealna propozycja dla optycznego wydłużenia nóg.

Sukienka midi dla każdego?

Tutaj zdania są podzielone. Mówi się, że skracają sylwetkę i powinny je nosić tylko wysokie kobiety. Jak we wszystkim – i tutaj, nie wszystko jest czarno-białe. Przykład? Ta konkretna zielona sukienka – jest odcinana w talii, ma rozcięcie na nodze. Dodatkowo zestawiona ze szpilkami, ani trochę niczego nie skraca! Rzekłabym nawet, że wydłuża nogi. Odsłonięta noga i wysokie obcasy. Duet idealny.

Długość za kolano, cieszyła się ogromnym powodzeniem w latach pięćdziesiątych. Wówczas sukienki i spódnice, za sprawą Diora – miały nieco inny wygląd, zdecydowanie podkreślający atuty sylwetki w kształcie klepsydry. Długość jednak została doceniona i zapamiętana. Aktualnie wraca w trendach co kilka sezonów. Osobiście uważam, że pewne trendy pozostają zawsze aktualnymi i długość midi – w garderobie mam na stałe. Przede wszystkim w formie czarnej spódnicy z półkola i kilku sukienek.

Wybieraj ubrania z dbałością.

Nie tylko z dbałością o  nie. Przede wszystkim z dbałością o siebie. O swój komfort, swoje zadowolenie. Jeżeli coś cię zawodzi, nie trzymaj tego kurczowo na wieszaku, nie przekonuj się do tego na siłę. Bez wyrzutów sumienia pozbywaj się tego, co przeszkadza. Życie jest za krótkie na niewygodne spodnie, nieprzewiewne bluzki i przesadnie obcisłe sukienki. Wybrzydzaj, wybieraj, próbuj, noś i tup nogą, gdy coś nie pasuje. Zasługujesz na komfort i wdzięk. Absolutnie zawsze! 

Wystarczy nauczyć się być wymagającym. Nie sięgać po bylejakość w dużej ilości. Nauczyć się zadawać sobie odpowiednie pytania. Takie, żeby odpowiedzi na nie – gwarantowały nam odpowiedni wybór. Będą zdarzać się pomyłki, zwłaszcza na początku. Najważniejsze jednak to wyciągać z nich odpowiednie wnioski i ich nie powtarzać w przyszłości. Garderoba kapsułowa to właśnie nic innego, jak umiejętność dokonywania właściwych wyborów. Nie w zgodzie z trendami. Nie w stosunku 1:1 z inspiracjami. To skrojenie na swoją miarę takich schematów i przyzwyczajeń, żeby zawsze wybierać przede wszystkim w zgodzie ze swoimi potrzebami. Nic dodać, nic ująć.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *