Nie jestem wierna jednemu plannerowi, nie kupuję co roku kolejnej wersji. Dlaczego? Uwielbiam plannery. Najchętniej chwytałabym w ręce każdy dostępny, przeglądała, porównywała, podziwiała. W rzeczywistości jednak potrzebuję dwa plannery rocznie, dlatego co roku są to dwa zupełnie inne. W tym roku miałam wybrany już swój „życiowy”, poszukiwania „twórczego” wciąż trwały, gdy wpadł w moje ręce Porysunnik, którego – przyznaję – nie znałam!
Jeśli dodam, że do plannera wydawnictwo dorzuciło minimalistyczne białe ołówki – to się zapewne domyślisz, że byłam zachwycona? Niby tylko ołówki, jednak w rzeczywistości przekaz dość prosty: to gotowe narzędzie, używaj śmiało! Po pierwszym przejrzeniu tego plannera – wiedziałam już, że będzie doskonały do spisywania codziennych kreatywnych pomysłów i zadań.
Pozornie minimalistyczny, wnętrze jest w wersji black&white. W rzeczywistości jednak niezwykle barwne w różnorodność. Piękne rysunki, cytaty, hasła. Nierzadko skłaniające do refleksji.
Kto mnie zna – ten wie, że akurat bez plannera to roku nie zaczynam. Ba!
Używam na co dzień dwa plannery.
Jeden obejmuje całość życia codziennego: wizyty, terapie, manicure, zebrania szkolne i przedszkolne, sesje, szkolenia. Absolutnie wszystko to, co musi się doskonale ze sobą komponować, aby miało szansę powodzenia. Planner numer dwa to z kolei… twórczość. Planuję tam artykuły, posty i Reels na Instagramie, zarówno u siebie, jak i u swoich klientów. Każdy deadline redakcyjny również tam się znajduje. I każdy termin faktury. Absolutnie wszystko.
W przypadku plannera twórczego – tak go nazwijmy – nie marnuje się absolutnie żadna strona. Na tych bez dat? Spisuję spontaniczne pomysły, checklisty dla danego projektu, inspiracje na przyszłość. Z końcem roku – każdy planner twórczy ląduje na półce, te akurat zbieram. Czasami do nich wracam. Czasami zastanawiam się: gdzie był początek danego pomysłu? I szukam, znajdując ten początek na jakiejś zapisanej stronie. Porysunnik sprawdzi się tutaj idealnie, w końcu ma sporo miejsca na zapiski!
Porysunnik to planner bardzo… pojemny!
To 250 stron, z nieprzesadnie grubego papieru, dzięki czemu nie jest ciężki. Wiele wykropkowanych stron, które pomieszczą naprawdę sporo różnych zapisków. Niedatowane rozkładówki tygodniowe, dzięki czemu prowadzenie tego plannera możemy rozpocząć w dowolnym miejscu roku. Dyskretna tasiemka do zaznaczania bieżącej daty. A na końcu? Niespodzianka! Dwie strony świetnych naklejek do dowolnego wykorzystania. Tutaj przyznam, że jedna z nich niemal od razu została przyklejona do mojego laptopa, tuż pod klawiaturą i codziennie przypomina mi:
Pamiętaj zrobić, co masz zrobić, bo jak nie zrobisz – to nie będzie odhaczone.
Porysunnik to świetny kompan w codzienności!
Ilustrowany dziennik to coś nieco innego, niż standardowe plannery. Rysunki, notatki, różnorodność – nie sposób szukać tutaj dziesiątek identycznych stron, które różni co najwyżej data. Jednak gdzieś w tej mnogości i różnorodności, próżno szukać nadmiaru. Współodczuwające rysunki, motywujące cytaty, uwagi na marginesach – wszystko to skrojone na miarę potrzeb naszego codziennego planowania. Niezależnie od tego, czym się zajmujemy, jak wiele planów miewamy i czego od plannera oczekujemy.
Planner otrzymałam w prezencie od wydawnictwa Znak.