Home staging na Instagramie

Home staging. Wiesz co to oznacza? To profesjonalne przygotowanie nieruchomości do sprzedaży albo wynajmu. Efekt ma zachwycać na tyle, żeby potencjalny nabywca – poczuł się jak w swoim wymarzonym miejscu. Nie sprzedaję aktualnie żadnej nieruchomości. Nie kupuję też. Od kilku miesięcy przeczesuję rynek w poszukiwaniu takiej „perełki”, która mnie zachwyci i będę umiała sobie wyobrazić właśnie tam – właśnie siebie i swoje działania.

Dlaczego dzisiaj o tym mówię? 

Instagram to trochę taki home staging – w ujęciu codziennym. 

Tutaj staramy się zainteresować odbiorców – czyli również potencjalnych nabywców. Albo zostaną z nami dalej i będą obserwować, albo sobie pójdą i poszukają nowej instagramowej lokalizacji. I teraz ustalmy sobie coś, żebym miała pewność że to wybrzmiało wystarczająco mocno: Instagram to kreacja i to normalne. Powstał dla pięknych zdjęć i inspiracji. Dzisiaj wiemy, że znajdziemy tam również treści i wartości. Nadal jednak są to kadry, które tworzą feed a ten feed tworzy naszą wizytówkę. 

Wiesz, ja lubię mieć porządek.

Lubię mieć poczucie kontroli nad przedmiotami, którymi się otaczam. Nie lubię nadmiaru, chaosu, kurzu na podłodze to wręcz nie znoszę. Moja córka naprawdę ma jedną komodę z ubrankami i drobiazgami w pokoju, nie upycham jej rzeczy gdzieś po kątach poza kadrem. Fotel w sypialni naprawdę dźwiga ledwie poduszki, rzadko kiedy leży tam cokolwiek. Zawsze jest gotowy, żeby wygodnie się rozsiąść. Na szafkach nocnych zazwyczaj leżą książki, na jednej dekoracyjna taca. To wszystko, co zatrzymane w kadrach – spotkasz u mnie w domu, jeśli niespodziewanie wpadniesz na kawę. Dlaczego? Bo to dla mnie ważne. Mam na co dzień w domu porządek, dbam o detale i najzwyczajniej w świecie – lubię cieszyć oczy tym widokiem.

Dlaczego o tym dziś mówię? Bo często czytam:

Przyjdą dzieci – to nie będziecie mieć już takiego porządku! 

Gdybyście mieli dzieci, to inaczej byście gadali!

Pracujesz z domu to łatwiej ci o ten dom dbać.

Masz duży dom, to i porządek większy.

Na Instagramie to wszyscy mają porządek. 

Zdjęcia to zdjęcia a życie to życie. 

I nie, nie tylko w moją stronę. Podobne komentarze widuję często i wszędzie. Nauczyliśmy się obecnie dawać sobie prawo do oceniania innych. Wychodzimy z założenia, że skoro ktoś wrzuca do sieci zdjęcia stołu i krzeseł – daje nam przyzwolenie na gdybanie, co by było gdyby na tych krzesłach psociły dzieci. Nic by nie było. To nadal byłby dom. Tak samo – jak jest bez tych dzieci. Nie chcę dzisiaj się na ten temat rozpisywać, przypomnę więc tylko: pytajmy zamiast oceniać, wspierajmy zamiast krytykować. I teraz kolejna ważna rzecz: Instagram to niezmiennie jakiś ułamek życia. Nawet, jeśli ktoś nagrywa Stories do oporu, do wszelkich limitów – to nadal nie robi tego całodobowo, nadal poza oczkiem kamery robi setki innych rzeczy.

Ja lubię porządek.

I taki porządek u mnie widujecie.

Ktoś inny może zupełnie tego zdania nie podzielać. Dla kogoś innego – zupełnie normalne może być nie ścielenie łóżka co rano albo zmywanie naczyń dopiero, jak już nie ma czystych. Każdy z nas jest inny, to absolutnie normalna sprawa! I teraz wraca tutaj home staging. Chcąc zatrzymać kogoś w swoich social-media, zazwyczaj staramy się być autentyczni w tym, co robimy by przyciągać odbiorców podobnych sobie. To również zupełnie normalna rzecz! Oczywiste jest, że lubimy obserwować ludzi z jakimiś cechami wspólnymi. Mnie mogą obserwować podobni minimaliści a szukający luzu i odrobiny chaosu – mogą znaleźć coś dla siebie… u kogoś innego. Sama lubię określony typ kont. Takie, które wzbudzają kojący spokój i inspirują w sposób, który mnie zachwyca. Nie obserwuję tych, które mnie z jakichś powodów denerwują czy są sprzeczne z moimi zasadami.

Instagram to wybór.

To wolność.

Wybieraj więc dokładnie tych, którzy mają ci tam towarzyszyć.

Powoli docieramy do punktu najważniejszego dziś: czy porządkowanie i aranżowanie miejsca do zdjęcia – jest fajne czy nie jest? Czy kreowanie w kadrach realiów, które są nie do spotkania u nas na co dzień – jest uczciwe? Tutaj zdania są mocno podzielone. Jedni mówią, że Instagram to kreacja – więc i kreować trzeba tak, żeby zainteresować odbiorców. Inni mówią, że autentyczność jest najważniejsza i nie ma w niej miejsca na pozory. A ja mówię: wszystko jest dla ludzi. Jeżeli do zdjęcia przestawisz wazonik czy zrzucisz ze stolika zalegające książki – czemu by nie? Przecież zapraszając kogoś do siebie na kawę – również ogarniamy miejsce spotkania, prawda? 

I teraz w drugą stronę: nie silmy się również na chaos na siłę. Taki trend również mamy! Pokazywanie za wszelką cenę nieidealnego życia – zazwyczaj kończy się niesamowitym bałaganem dookoła, fast foodami na obiad codziennie i rozczochranymi włosami w każdej relacji. Nie musimy tak usilnie wołać: jestem nieidealna! Bo nikt nie mówi, że ktokolwiek idealny jest. A już na pewno nie musi być.  U kogoś prześcieradło perfekcyjnie przylega do materaca, u kogoś innego uroku dodają zagniecenia. Ktoś lubi pusty i czysty blat kuchenny, ktoś bardziej odnajduje się w takim zastawionym detalami różnymi. Jesteśmy inni, nie musimy upodabniać się do kogokolwiek, nadążać za kimkolwiek, mieścić się w jakichkolwiek szablonach czy szufladkach. 

Home staging na Instagramie – to norma.

Chcemy pokazać się z tej najlepszej strony. Bez Instagrama również to robimy! Gdy zapraszasz kogoś na obiad lub kawę – zawsze choćby minimalnie ogarniasz dom. Kawę też podasz gorącą i w estetycznym kubku, prawda? Nie demonizujmy social-media przez pryzmat tych, którzy wykorzystują je niewłaściwie lub kreują niewłaściwe wzorce. Wystarczy obserwować ludzi, którzy są bliscy naszym wartościom i powodują pozytywne emocje, zamiast tych najgorszych.

 

PS Artykuł powstał we współpracy afiliacyjnej z

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *