Dzisiaj rozprawię się z mitem, który spotykam na swojej drodze – od zawsze. Lubię nosić czarne ubrania, przez cały rok. Dlatego między innymi, spotykam się z pytaniami: nie za ciepło ci w tej czerni? Nie, nie za ciepło! Lubię wybierać czarne sukienki na lato, z wielu powodów.
Skąd przekonanie, że czerń nie jest odpowiednia na upały? Możemy wyczytać wiele różnych teorii. Dzisiaj jednak skupię się na dwóch istotnych faktach, które w zupełności nam wystarczą:
- Ważniejszy od koloru – jest skład z metki. Niezależnie od tego, jaki odcień będziemy nosić – w takim poliestrze… zawsze będziemy czuć się rozgrzani do granic. Dbając o swój komfort, w pierwszej kolejności musimy zadbać o to, z czym nasza skóra ma bezpośredni kontakt.
- Białe ubrania nie pochłaniają promieniowania – tylko je odbijają. Co to oznacza w praktyce? Robi nam się wówczas gorąco nie tylko od promieni, które na nas padają ale również… od ciepła, które sami produkujemy. Tutaj więc o wiele lepszym rozwiązaniem – są czarne ubrania, które te ciepło absorbują.
Propozycja nr 1: czarna sukienka z odsłoniętymi plecami.
Chloe znacie już z zeszłego roku, wówczas regularnie pojawiała się tutaj i na Instagramie w duecie z dużym kapeluszem. Absolutnie prosta, zabudowana wręcz z przodu i ten głęboki dekolt z tyłu. W połączeniu z takim kapeluszem na przykład – stanowi letni #look. Gdy zarzucę na nią kardigan lub marynarkę – zyskuje już zupełnie inny, mniej wakacyjny charakter. Uwielbiam jej lekkość i ponadczasowy charakter. Przechodziłam w niej zeszłoroczne lato, chodzę w niej teraz i… za rok też ją z pewnością wyjmę!
Propozycja nr 2: czarna sukienka midi z krótkim rękawem.
Od kilku już sezonów – mocno polubiłam się z tą długością spódnic i sukienek. Sukienka Maggie jest niesamowicie cienka i lekka, co zauważa się już przy rozpakowaniu. Dzięki gumce w pasie – można ją delikatnie zbluzować. Ku dołowi, lekko się rozszerza i (uwaga!) wykończona jest szeroką falbaną. Niewidoczną na pierwszy rzut oka, subtelnie podkreślającą delikatność Maggie. Lubię to, jak osłania przed słońcem i jednocześnie daje poczucie niczym nie skrępowanego komfortu. Ramiona są tutaj obniżone, dekolt nieco większy – dzięki temu górę mogę swobodnie stylizować. Dorzucam do niej klapki, torebkę, kapelusz i… jestem gotowa!
Propozycja nr 3: trapezowa sukienka bez rękawów.
I tutaj od razu zaznaczę: sukienka Lea stanowi coś na wzór przedłużenia topu o tej samej nazwie. Posiadam w szafie i jedno, i drugie – lekkość i fason są nieocenione w upały. Pozostając przy sukience: ma kieszenie! Nie widać tego na pierwszy rzut oka, są jednak tutaj ukryte. Dekolt V zarówno z przodu, jak i z tyłu. Trapezowy fason. Cienki, lekki materiał. Sukienka idealna, podobnie jak dwie wymienione wyżej – do wszystkiego. Na spacery z dziećmi, do #gardenoffice na tarasie, na zakupy i jakiekolwiek inne okoliczności. W zestawie jest również cieniutki paseczek, po związaniu – sukienka wygląda jak bym włożyła kolejną, zupełnie inną!
Trzy czarne sukienki na lato.
Każda inna, w jakimś stopniu jednak do siebie podobne. Lekkie, maksymalnie proste i uniwersalne. Można w nich przechodzić całe lato, przy każdej możliwej okazji. Nadają się również do noszenia w chłodniejszych miesiącach – wystarczy otulić się swetrem, rajstopami, płaszczem. Pora powiedzieć kilka słów o… jakości! Pierwszą z sukienek, nosiłam już całe zeszłe lato. I wciąż jest jak nowa! Dwie pozostałe – są w podobnej formie. Jakość jest więc bez wątpienia godna uwagi. Dlaczego warto mieć w szafie czarną sukienkę?
- Czerń (podobno) wyszczupla.
- Nie ma chyba osoby, która wyglądałaby źle w (dobrze dobranej) czarnej sukience.
- Na czerni nie widać zabrudzeń tak, jak na jasnych ubraniach.
- Do czerni jest zdecydowanie łatwiej dobrać dodatki.
- Czerń to szalenie uniwersalny kolor, od totalnie codziennych stylizacji – po te absolutnie wyjściowe.
- Mała czarna jest… praktyczna. Vogue porównał ją nawet do Forda (tak, do samochodu!), tłumacząc to właśnie prostotą, praktycznym charakterem, przepiękną linią.
PS Artykuł powstał w ramach współpracy z marką Flawless.
Karola
Zwłaszcza latem, gdy sukienka robi większość stroju, stawiam jednak na kolor. Sukienki na ciepły czas mam więc po dwie w różach i niebieskościach oraz jedną w butelkowej zieleni 🙂 czerń jako główny element stroju zwłaszcza letniego, nie dla mnie wolę coś weselszego a też ładnego i uniwersalnego. Do pracy nie mam drescodu, a na plażę i wakacyjne zwiedzanie dla mnie jednak lepiej w błękicie niż czerni. Tu zresztą jak zawsze, co kto lubi, byle by dobrze się czuć ze sobą 🙂