Mało odkrywcze: Święta tuż tuż. Odnoszę wrażenie, że w tym roku mamy prawdziwy wysyp Prezentowników maści wszelakiej i w gąszczu inspiracji – można znaleźć dosłownie wszystko. Jestem wielką fanką prezentów personalizowanych i muszę przyznać, że jakiekolwiek zestawienia, traktuję w kategoriach właśnie inspiracji, niekoniecznie konkretnych rozwiązań. Dlaczego i jak personalizowanych? Świąteczny prezent (i taki na jakąkolwiek inną okazję!) ma przede wszystkim ucieszyć obdarowanego.
Warto więc przyjrzeć się upodobaniom tej osoby, choć w minimalnym stopniu.
Postanowiłam pójść w nieco inną stronę i stworzyć listę propozycji prezentów… dla siebie. Ile razy zdarzyło ci się, że ktoś pytał o to, co powinien podarować twojemu dziecku, mężowi, siostrze? A jak myślisz: ile razy ktoś zapytał twoich bliskich o prezent dla ciebie? Jeśli nie komunikujemy wprost swoich małych życzeń i marzeń – trudno by bliscy wiedzieli dokładnie, co sprawi ci niespodziankę i przyjemność.
Ktoś może uznać, że spodoba Ci się kaszmirowa czapka – bo nie masz.
A prawda może być taka, że ty czapek nie nosisz. Z wielu powodów. I żadna, najlepsza nawet czapka – tego nie zmieni. Ale ucieszyłyby cię piękne skórzane rękawiczki, do których wzdychasz od dwóch lat ale na które wciąż szkoda ci wydać. Co osoba – to przykład. Podrzucam ci dziś listę subiektywną, owszem. To dziesięć pomysłów na prezent świąteczny, wybrane dość osobiście. Przedmioty – to inspiracja. Tok ich wyboru – to proces, który warto wziąć pod uwagę w wyborze prezentów dla innych.
- Mata do ćwiczeń | Każdy, kto regularnie ćwiczy w domu – potrzebuje do tego akcesoriów. Czasami wystarczy wygodny strój i mata, czasami są to dodatkowo inne elementy. W moim przypadku to właśnie mata i luźny strój, w domu ćwiczę tylko i wyłącznie pilates, czasami jogę. Matę kupiłam w sklepie sportowym, zwyczajną, jednolitą. Już dawno miałam sprawić sobie jakąś nową! Najpierw jednak przyszła dłuższa przerwa w ćwiczeniach, później szereg innych okoliczności i… wciąż się za to nie zabrałam. Taka przepiękna mata z pewnością by mnie ucieszyła.
- Pomadka do ust | To świąteczny prezent z kategorii tych, w przypadku których potrzebujemy pewności. Na co dzień używam jednej pomadki w odcieniach beżu. Jednej. Od jakiegoś już czasu – podobają mi się ciemne czerwienie. Znalazłam chyba idealną pomadkę dla siebie, którą pewnie sobie w końcu kupię. W prezencie! Za ten rok, który nie należał do łatwych.
- Ulubione perfumy |Jeśli ktoś ma swoje ulubione perfumy i ich używa – kolejny flakonik w prezencie to doskonały pomysł na prezent, mamy pewność że jest trafiony i z pewnością zostanie zużyty. Mój absolutny faworyt to niezmiennie zapach Si. Niedawno wpadła mi w ręce próbka zapachu Valentino i mam ogromną ochotę po nie sięgnąć, gdy skończą się moje skromne zapasy na półce.
- Piękna (i porządna!) klawiatura | Nieważne, czy gdziekolwiek w pracy, czy w ramach #homeoffice – odpowiednie miejsce i narzędzia ułatwiają pracę. Klawiatura i myszka to najczęściej używane akcesoria. Wygodna i estetyczna klawiatura cieszy oko. To po pierwsze. Odpowiednio dobrana klawiatura to również komfort pracy. Całkiem niedawno kupiłam sobie nową klawiaturę bezprzewodową. Z kilku powodów. Ta w laptopie zaczęła mnie irytować, zamiast wymieniać w pospiechu komputer – postawiłam na nową klawiaturę. Dzięki niej mogę ustawić laptop o wiele dalej od siebie, klawiaturę mając wystarczająco blisko. No i estetyka. Bezprzewodowe klawiatury potrafią być przepiękne! Aktualnie mam taką w złotym kolorze, podobają mi się również białe a ostatnio widziałam nawet różową!
- Szkatułki na drobiazgi | Nie mam wiele biżuterii ALE uwielbiam wszelkie pudełka i szkatułki, zwłaszcza w strefie biurowej. Karteczki, zakreślacze, spinacze i wszystko inne, co notorycznie używam – musi mieć swoje miejsce. Oczywiście, piękne miejsce! Taka szkatułka to trafiony świąteczny prezent, który z całą pewnością będzie po prostu wykorzystany, codziennie pełniąc określoną rolę i ciesząc oko.
- Kaszmirowy lub wełniany szal | Miły. Ciepły. Najlepiej szary. I najważniejsze: wielki! Taki, którym mogę się otulić niczym kocykiem. Lubię mieć ciepło. Wsiadając do samochodu, dzieci zapinam w foteliki bez kurtek i zarzucam im te kurtki na wierzch, auto potrzebuje kilku minut by zrobiło się ciepło, wiadomo – w końcu nie jest garażowane. Ja też zdejmuję płaszcz ale się nim nie okrywam, muszę mieć swobodę ruchu, prowadząc. Stąd poszukiwania szala-kocyka. Mam kilka na oku, czuję że decyzja jest już bliska!
- Eleganckie rękawiczki | Od kilku już lat – z mniejszym lub większym zaangażowaniem – szukam skórzanych rękawiczek. Mam bardzo szczupłe dłonie, zwłaszcza nadgarstki i większość dotąd mierzonych – nieestetycznie „odstaje” i bywa mało komfortowa. Gdy z kolei znajdę jakiś ideał online – albo niedostępny, albo kolor nijak pasujący do mnie i reszty garderoby. Zawsze coś. A porządne (i piękne!) rękawiczki bardzo bym chciała w końcu odkryć i sobie podarować.
- Chanel Catwalk | Albo Dior. Albo Louis Vuitton. Prada. Yves Saint Laurent. Najchętniej miałabym na półce każdy z tych albumów. W pierwszej kolejności jednak Chanel. Uwielbiam historię mody, sylwetki projektantów i gdybym tylko dysponowała większą ilością wolnego czasu – czytałabym, oglądała, podziwiała. Aktualnie Vogue mi wystarcza, nie przeczę jednak, że to niewiele.
- Kieliszki do wina | Jeśli wiemy, że ktoś lubi i pije wino – kieliszki są dobrą opcją. Jeśli wiemy, że ktoś uwielbia piękne szkło (tak jak ja) – kieliszki są dobrą opcją. Nie tylko na prezent świąteczny, również na jakąkolwiek inną okazję. Osobiście bardzo lubię wyszukiwać szkło, które zachwyca detalami i… zazwyczaj stawiam na stół kilka rodzajów kieliszków, komponując niejednolite zestawy.
- Pędzle do makijażu | Wstyd się przyznać ale… aktualnie każdy pędzel mam inny. Dokupowałam je pojedynczo, nie ma dwóch z tego samego zestawu. Tworzą radosną mieszaninę marek i kolorów. Estetyczny spójny zestaw, najlepiej w pięknym opakowaniu do przechowywania – to by było coś! I tak szukałam, na potrzeby tego zestawienia, szukałam, szukałam i… znalazłam! Piękny komplet, w którym mamy różowe złoto trzonków i jasne włosie. A to wszystko zamknięte w metalowym pudełku, w marmurowy wzór. Mamy więc full pakiet: opakowanie, które będzie i służyć, i cieszyć oko.
I teraz najważniejsze: teoretycznie nie musisz czekać.
Wiem, że bardzo często słyszymy: rozpieszczaj się, kupuj sobie prezenty, funduj sobie czas i uwagę. Wiem jednak i rozumiem to bardzo dobrze, że często po prostu… tak się nie da. I to również jest normalne. Ostatnio przeczytałam u kogoś post, że jak grudzień – to tylko z książką i kocykiem. Byłoby miło! W tym roku jednak grudzień to dla mnie kumulacja zaległych zadań z kilkunastu tygodni, które upłynęły mi na czymś innym, ważnym ale również obciążającym i wystarczająco czasochłonnym, żeby nawet nie pomyśleć o książce i świeczkach. Obiecuję sobie, że zaraz później – znajdę ten otulający szal, kupię sobie Chanel Catwalk a zaraz później wybiorę w końcu witrynę do domowej biblioteczki w jadalni. Nie dziś. Nie jutro. W momencie, który będzie odpowiedni.
Nie przejmuj się, że w momencie gdy ty żyjesz w stanie ciągłej gotowości i napięciu, niedosypiasz, niedojadasz – ktoś inny spędza popołudnia i wieczory z kocem. W chwili, gdy ty odpoczniesz – u kogoś innego może trwać właśnie burza. Tutaj nie istnieją właściwe wzorce, odpowiednie momenty ani idealne scenariusze. Każdy walczy i odpoczywa w innym czasie i w inny sposób.
PS Artykuł powstał we współpracy afiliacyjnej z