Jestem wysoko wrażliwa, przejmuję się bardziej

Wysoko wrażliwa. 

Kiedyś nie znałam tego pojęcia. Nie szukałam. Nie pytałam. Nie czytałam. Nie wiedziałam.

Wysoko wrażliwa. 

Czyli jaka?

Obecnie mówi się o tym zdecydowanie więcej. Świadomość społeczeństwa jest coraz większa. I świadomość samych wysoko wrażliwych. Bo najczęściej okazuje się, że trzeba im ubrać w słowa, wskazać to – co przeżywają i czego doświadczają od zawsze. Wysoka wrażliwość to pewnego rodzaju ciężar, który można oswoić a nawet przekuć w zaletę. Wszystko zależy od historii człowieka. 

Jestem wysoko wrażliwa i (średnio) dobrze mi z tym.

Co to dokładnie oznacza? Przede wszystkim za bardzo biorę wszystko do siebie. Każde wypowiedziane przez kogoś słowo – może być analizowane w nieskończoność niemal. To sporo utrudnia w kontaktach biznesowych, jak się zapewne domyślasz. Zdecydowanie prościej byłoby przechodzić nad każdą rozmową – do porządku dziennego. Bez tych głębokich analiz. Ogromne znaczenie ma dla mnie sposób, w jaki wypowiada się mój rozmówca. Zwracam uwagę na wulgaryzmy, ton wypowiedzi. Nie znoszę, absolutnie nie znoszę – podniesionego głosu. Czyjegokolwiek. U nas w domu się nie krzyczy, to jedna z głównych zasad. Powinna być ustalona w każdej rodzinie, niezależnie od obecności WWO. Krzyk na siebie nawzajem – nigdy nie jest dobry. Rozmowa jest lepsza.

Idąc dalej – jestem również wyczulona na światło, dźwięki, czasem zapachy. Nie zawsze, jednak zdarza się to dość często. Czasami odnoszę wrażenie, że zdecydowanie intensywniej to wszystko odczuwam i również intensywniej reaguję. Są sytuacje, gdy czuję się maksymalnie przebodźcowana. Nie zawsze mam szansę pobyć z tym sama, czego potrzebuję wówczas najmocniej na świecie. Nasuwa się niemal od razu mój zawód – w roli wedding plannera bywam przecież na weselach, nierzadko od świtu do samego końca imprezy. Mam na to już swoje sposoby i swoją higienę pracy, dzięki czemu łatwiej mi to przychodzi. Ale o tym nie dziś.

Osoby wysoko wrażliwe również:

  • Nie proszą zwykle o pomoc – w obawie przed zmartwieniem bliskich,
  • swoje potrzeby często pomijają, zbyt skupione na potrzebach innych,
  • starają się ze wszelkich sił, nie robić przykrości innym (znając emocjonalne konsekwencje takich sytuacji u siebie, nie chcą przysparzać ich bliskim),
  • zwracają większą uwagę na sztukę i piękno, dostrzegając zdecydowanie więcej detali,
  • zdecydowanie bardziej wolą rozmawiać na tematy głębsze, niż typowe o pogodzie czy ploteczki,
  • unikają jakiejkolwiek elementów przemocy: w filmach, książkach, wiadomościach.

Osoba wysoko wrażliwa najczęściej ceni sobie spokój i harmonijną zgodę.

O tym, jak ważny jest dla mnie spokój – mówię i piszę bardzo często. Dlatego od zawsze tak ważnym jest dla mnie dom. Taki, do którego wracam i w ciszy odpoczywam. Cenię sobie wieczory, gdy wszyscy śpią a ja mogę zapalić świece, przygasić światła, w absolutnej ciszy robić swoje. Dieta informacyjna to oczywiście absolutna konieczność. Ale spokój to jedno. Zgoda to drugie, niemniej ważne. Jakikolwiek konflikt, napięcie, najmniejsze choćby nieporozumienie – pociągają za sobą szereg emocji. Bardzo często takie sytuacje skłaniają do prób załagodzenia, niezależnie od winy. Byleby znów było dobrze, spokojnie, normalnie. Wyczytałam nawet gdzieś, że osoby wysoko wrażliwe często przepraszają. Kilka lat temu zaczęłam uczyć się… nie przepraszać. Potrafiłam robić to na każdym kroku. Zresztą, jakieś resztki tego mi jeszcze zostały.

Zostawimy czasem dzieci z Babcią „na dwie godziny”, już wracamy i widzę, że mijają wspomniane dwie, spóźnimy się dwadzieścia minut. Już leci sms z przeprosinami. Mimo że Babcia absolutnie nigdy nie miała nam za złe spóźnienia, nigdy nie nakazuje się spieszyć. To taki mój odruch. Wszyscy przywykli. Więc nie biczuję się za to, że przepraszam.

Owszem, oswoiłam pewne elementy swojego przeżywania. I przestałam odczuwać wyrzuty sumienia z powodu tego, że czasami zamiast działać – coś aktualnie przeżywam albo wręcz przeciwnie: odcinam się. Bo i tak bywa. Niepohamowana chęć całkowitego odcięcia się, bywa mocno uzasadniona. Wyobraź sobie tylko: wszystko przeżywasz o wiele intensywniej, niż twoje otoczenie. Każdy bodziec trafia do ciebie ze zdwojoną siłą, czasami wręcz uderza znienacka. Tutaj wrócę na chwilę znów do wesel – bardzo często tłum ludzi, różnych głosów, dźwięków, zapachów, powoduje właśnie takie maksymalne przeciążenie. Ale sposób odczuwania tego wszystkiego, nie oznacza że ja tego nie lubię. Ba! Ostatnio nawet zasłyszałam, że osoba wysoko wrażliwa wcale nie musi być introwertykiem. To już temat na zupełnie odrębną dyskusję, najlepiej z udziałem specjalisty (którym nie jestem, jak wiadomo). Zdecydowałam się jednak napisać o tym wszystkim, z kilku powodów:

  1. Jeszcze do niedawna sama nie miałam pojęcia, że to jaka jestem – jakoś się nazywa. Być może ty też tego nie wiesz.
  2. Życiowy przykład zawsze daje odrobinę więcej do myślenia, niż suche fakty naukowe.
  3. Wychodzę z założenia, że lepiej wiedzieć więcej – niż mniej.
  4. O osobach wysoko wrażliwych – w Polsce dopiero zaczyna się mówić. Źródła anglojęzyczne są o wiele bogatsze, niż nasze. Tam można znaleźć zdecydowanie więcej fachowej i szczegółowej wiedzy. Z dnia na dzień jednak, świadomość się zwiększa i takich publikacji przybywa.
  5. I najważniejsze: chciałam podzielić się czymś, co niedawno wyczytałam. Wysoka wrażliwość to dar. Trzeba go oswoić, zrozumieć swoje potrzeby i możliwości. Doceniać siebie w takiej postaci.

Nie oglądam filmów czy seriali, które jakkolwiek budzą mój niepokój. Dawkuję sobie spotkania z ludźmi, imprezy i wszelkie tego typu aktywności – w zgodzie ze sobą na tyle, na ile jest to możliwe. Zaraz podniosą się głosy, że powinnam wykonywać inny zawód. Nieprawda! Osoby wysoko wrażliwe żyją wśród nas, wykonują różne zawody i funkcjonują w społeczeństwie, czyniąc to funkcjonowanie – na miarę swoich możliwości i potrzeb. Pozostając jeszcze na moment przy mojej pracy – osoba wysoko wrażliwa bardzo często również odczuwa emocje ludzi ze swojego otoczenia.

Dlatego nierzadko dopiero w momencie, gdy Pannie Młodej głos się łamie w przysiędze – czuję gulę w gardle. Dlatego gdy poziom zdenerwowania Mamy Ślubnej sięga zenitu i czuję to na równi z nią, biegnę po kawę, sadzam ją koło siebie na kanapie i rozmawiamy o bzdurkach. Czasami, gdy wchodzę do pomieszczenia – ja już czuję te emocje, one dosłownie się na mnie zaciskają. Łatwiej mi wtedy dopasować reakcje, łatwiej wesprzeć tych ludzi. I właśnie dlatego, odczytuję tą cechę jako dar. Gdy na realizacji jest kilkanaście różnych osób – zdarza się, że nikt nie wyłapie trudnych emocji naszych głównych bohaterów. A mnie się to udaje. Taka cecha u konsultanta ślubnego – bywa naprawdę zbawienna. Bywa zwyczajnie przydatna. Bywa ważna. Pomyśl teraz tylko: w ilu innych zawodach może być darem? W ilu specjalizacjach jeszcze, wysoka wrażliwość może okazać się potrzebna? Z całą pewnością jest ich  wiele, jeśli się nad tym głębiej zastanowić. Budujące, prawda? Tak zwani wrażliwce, są potrzebni światu!

  1. Przywiązujesz ogromną wagę do sposobu, w jaki ktoś się do ciebie zwraca? Przeszkadza ci np. krzyk?
  2. Unikasz rozmów o drobiazgach, wolisz tzw. głębsze tematy?
  3. Reagujesz na emocje innych, umiesz je bezbłędnie rozpoznać, przeżywasz je na równi z nimi?
  4. Szeroko pojęty spokój i harmonijna zgoda, są dla ciebie bardzo ważne?
  5. Nadmiar bodźców przeciąża cię emocjonalnie?

Odpowiedź w większości przypadków, brzmi: tak? Poczytaj, zasięgnij informacji, wsłuchaj się w siebie. Być może po prostu jesteś WWO. Być może dotąd nikt ci tego odpowiednio nie nazwał. Być może twoje zmysły działają na tak maksymalnych obrotach, że czasem nie ogarniasz. Być może twoje myśli są non stop zajęte. Wszystkim. Wszystkimi. 

Ale to nic takiego. Jesteś w końcu niepowtarzalnym darem!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *